wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 21

Rozdział 21

 Znowu ten sam dom, te samo miejsce, w którym byłam przetrzymywana. Wzdrygnęłam się na samą myśl o czyhającym w środku Simonie. Rozejrzałam się dyskretnie, a następnie czekając na znak od Josha sprawdziłam moją broń.
 - Vera zaczynamy - usłyszałam ściszony głos Alex'a po czym cicho ruszyliśmy się z miejsca.
 Wszystko działo się jak w filmie o gangach, tylko że to nie jest film. To wszystko dzieję się na prawdę, nawet nie zauważyłam, a byliśmy już w środku budynku. Rozdzielając się ruszyliśmy w dwie różne strony, ja razem z Alex'em, Kevin'em, Melanii, Danielem, Niną i Markiem udaliśmy się na prawo, a reszta na lewo. Rozglądając się na wszystkie strony podzieliliśmy się na kolejne części, ja z pierwszą trójką ruszyłam do góry, a pozostali zostali jeszcze na dole, w razie czego.
 Coś podejrzanego dało się wyczuć w powietrzu. Nigdzie nie było widać gangu Rangina, czyżby wynieśli się? Chwilę później otwieraliśmy każde drzwi po kolei, lecz na nasze nieszczęście nikogo tam nie było. Dochodząc do drzwi gdzie mnie przetrzymywano zawahałam się przed wejściem. Spoglądając na moich towarzyszy nacisnęłam delikatnie na klamkę, a moim oczom ukazał się pusty pokój, na środku łóżka znajdowała się maleńka kartka. Zaciekawiona ruszyłam w jej stronę wcześniej chowając pistolet za paskiem spodni. Podniosłam delikatnie papier, a moim oczom ukazał się napis

 Veronico nie myśl sobie, że jestem głupi. Jeśli chcesz odzyskać dziewczynę udaj się do starej fabryki. Masz być sama, bo inaczej możesz pożegnać się z Rosemary. Czekam o 2 p.m. Nie zawiedź mnie.

 - Kurwa - fuknęłam pod nosem, a chwilę później poczułam jak Alex wyrywa mi z ręki kartkę.

- Przechytrzyli nas - odezwała się Mel spoglądając raz na mnie, a raz na chłopaków.
- I co robimy? - zapytał Kevin.
- Jak to co, muszę się z nim spotkać inaczej będzie po niej - odpowiedziałam patrząc się na ścianę.
- O nie, nie puścimy Cię tam zupełnie samą - wtrąciła się dziewczyna.
- Melanii zrozum, tylko ja mogę po nią pójść - rzuciłam spoglądając na godzinę w telefonie, który ukazał mi, że zostało jeszcze 20 min do umówionego spotkania. - Dajcie mi samochód - dopowiedziałam wystawiając rękę w stronę chłopaków, a chwilę później otrzymałam od Al kluczyki.
 Podziękowałam, a następnie ruszyłam biegiem do wyjścia, jakiś czas później wyruszyłam czarnym bmw do miejsca spotkania się z mężczyzną. Wiedziałam, że to co robię jest dość ryzykowne zwracając uwagę na to, że jestem nowa w tym wszystkim. Parkując samochód przed głównym wejściem wyjęłam dodatkowy pistolet, który schowałam do tylnej kieszeni spodni, a drugi złapałam w dłonie. Wychodząc z auta zamknęłam go, a kluczyk wrzuciłam do kieszeni. Idąc z wyciągniętą bronią przed siebie rozglądałam się na boki. Zatrzymałam się przed wejściem, a następnie dokładnie rozejrzałam się i weszłam.
 - Veronica, Veronica jak miło Cię znów widzieć - odezwał się głos Simona, który stał za dziewczyną na środku magazynu.
- Przyszłam, a teraz ją wypuść - powiedziałam dyskretnie się rozglądając.
- Jaka ty głupiutka, myślałaś że jak tu wejdziesz to od razu ją odzyskasz? - zapytał mi się.
- Wypuść ją - mruknęłam nie odpowiadając na jego pytanie.
 Ten tylko się uśmiechnął, a ja podniosłam pistolet wymierzając w niego.
 - Jeśli pociągniesz za spust ja również to uczynię - oznajmił wskazując ręką na trzymaną tuż przy jej głowie spluwę - rzuć na ziemię, a następnie kopnij pistolet z daleka od siebie - rozkazał.
 Spojrzałam na Rose, która miała zawiązane usta jakąś szmatką, z jej oczu wylewały się hektolitry łez. Chwilę później pistolet upadł z hukiem na brudną ziemię, a następnie kopnęłam go w prawą stronę.
 - Grzeczna dziewczynka - wypowiedział te słowa z drwiną - teraz gdy już jesteś bezbronna podejdź do mnie.
 Nie wiele myśląc uczyniłam to co mi kazał, spoglądając uważnie na niego zauważyłam jak nakierowuje spluwę na mnie. Stojąc 5 metrów od niego zwinnym ruchem wyjęłam ukryty pistolet, odbezpieczyłam go i wystrzeliłam prosto w jego serce. Wszystko działo się bardzo szybko mężczyzna upadł na ziemię, a ja poczułam jak coś mnie rozrywa, ból w klatce piersiowej uniemożliwiał mi oddychanie. Kręcenie w głowie do tego zamazany obraz, a chwilę później poczułam jeszcze większy ból, a następnie była już tylko ciemność. Wszystkie głosy zniknęły zostałam tylko ja.



 21 dodany! do następnego!

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 20

Rozdział 20


 Tylko nie to. Simon nie może mieć przecież Rose, a jeśli on kłamie. Muszę się przecież dowiedzieć czy on ją w ogóle ma. Tylko jak? Myśl Vera myśl, a gdyby tak zadzwonić do niego. To jest dobry pomysł. Przeszukałam kieszenie, ale na moje nieszczęście nie znalazłam tam telefonu. Zdezorientowana zaczęłam przeszukiwać cały mój pokój.
 - Jest! - wykrzyknęłam zauważając go na łóżku.
 Szczęśliwa rzuciłam się na mebel, z którego kilka sekund później spadłam. Nie przejmując się zbytnio chwyciłam komórkę, szybko weszłam na ostatnie rozmowy, a następnie wybrałam numer i przyłożyłam aparat do ucha.
 - Witaj droga Veronico, czym zawdzięczam twój telefon o tak wczesnej porze? - z słuchawki wydobył się szczęśliwy głos mężczyzny.
- Chce do słuchawki Rose - odpowiedziałam twardo nawet nie komentując jego słów.
- Nie wierzysz mi Vera? - zapytał i zaśmiał się lekko.
- Jakoś nie - mruknęłam wkurzona.
- Oj kochanie zaraz Ci ją dam, zaczekaj chwilkę - powiedział ze spokojem.
 Chwilę później przy telefonie była już Rosemary.
 - Rose - odezwałam się.
- Veronica, błagam zabierz mnie stąd - usłyszałam płaczliwy głos mojej przyjaciółki.
- Nie martw się zabiorę Cię stąd, możesz mi opisać pokój w którym jesteś ? - zapytałam dziewczynę.
- Nie - odpowiedziała krótko co mnie wcale nie zdziwiło.
- Simon jest przy tobie?
- Tak.
- Mam pomysł - oznajmiłam.
- Jaki? - zapytała zaciekawiona
- Odpowiadaj mi na każde pytanie tak lub nie - mruknęłam.
- Okej.
- Czy w tym pokoju drzwi są naprzeciwko łóżka? - pytam próbując sobie przypomnieć gdzie byłam więziona przez gang.
- Tak.
- Dobra, czy po prawej wisi obraz przedstawiający gołą kobietę? - zadaję kolejne pytanie krzywiąc się lekko.
- Tak - odpowiada niechętnie
- Dobra wiem już gdzie jesteś, niedługo Cię uratuję - mówię szczęśliwa.
- Pospiesz się - wyszeptała prawie niesłyszalnie.
Chwilę później połączenie zostało przerwane, rzuciłam byle jak telefon, a niecałą minutę później zbiegałam po schodach do reszty gangu. Zauważając ich wszystkich w salonie postanowiłam od razu powiadomić ich o tym czego się dowiedziałam. Pod wieczór wymyśliliśmy plan idealny na zdobycie dziewczyny, niestety był jeden malutki problem. Nie mieliśmy z kim zostawić Dylana, a nikt z nas nie może z nim zostać ponieważ potrzebujemy każdej osoby by zrealizować nasz plan. Nie wiedząc czemu pomyślałam o chłopakach z 1D, musiałabym ich tylko powiadomić o tym.
 - Wiem kto może zająć się młodym - odezwałam się przerywając dotychczasową ciszę.
- Kto ? - zapytał ojciec Dylana.
- Chłopacy z zespołu 1D, w końcu będziemy ratować siostrę jednego z ich członka, więc mogli by nam wyświadczyć małą przysługę - odpowiedziałam spoglądając na wyraz jego twarzy.
- Dobra może być, tylko kiedy chcesz zacząć tą akcję? - zapytał.
- Dzisiaj w nocy, na pewno Simon nie będzie się spodziewał nas więc mamy większe szanse - oznajmiłam wszystkim zebranym.
- Okey. Zawołajcie Dylana i pomóżcie mu się spakować na góra trzy dni - mruknął Josh wychodząc z salonu.

 Razem z chłopcem i Melanii stałyśmy przed drzwiami tak dobrze mi znanego domu, domu w którym przebywali znajomi Rose. Zapukałam delikatnie, a kilka sekund później drzwi otworzył mi zmizerniały Liam. Zaskoczony spojrzał na nas, nie mówiąc nic wpuścił nas do środka mieszkania, a następnie udaliśmy się do salonu, w którym siedział cały zespół oraz Perrie, Eleanor i Danielle.
 - Mam sprawę - odezwałam się, a wszystkie spojrzenia - powędrowały na mnie.
- Czego chcesz Ronnie - burknął Harry.
- Grzeczniej Styles - mruknęłam patrząc na niego.
- Bo co? - rzucił.
- Jestem tutaj, żeby wam przekazać, że wiem gdzie znajduje się Rose - zaczęłam, a wszyscy nagle się ożywili - jest tylko jeden maleńki problem - dokończyłam.
- Jaki? - zapytał zaciekawiony Zayn.
- Zaopiekujecie się Dylanem, a my tzw ja, Melanii oraz reszta naszej ekipy sprowadzimy do Was całą i zdrową Rosemery - oznajmiłam spoglądając na każdego z osobna.
- Niby dlaczego mamy się nim zająć, przecież policja już zajęła się tą sprawą - mruknął Styles.
- A dlatego Harry, że policja nie poradzi sobie z gangiem.
- A wy niby sobie poradzicie - rzucił, a następnie się zaśmiał.
- Jeśli nie chcesz, aby Rose wąchała kwiatki od spodu to lepiej rób co ci każę, bo inaczej pogadamy - oznajmiłam mu, na co Mel położyła mi rękę na ramieniu, abym się uspokoiła.
- Dobra zajmiemy się młodym, tylko powiedz mi kiedy odzyskam moją siostrę? - zapytał mi się Malik.
- Dzisiaj w nocy najpóźniej to jutro jeśli wszystko pójdzie po dobrej myśli - odpowiedziałam z wahaniem.

*****
 Kolejny! Mam nadzieję, że Wam się spodobał! :)
Do następnego ! :)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Hej!

Hej!

Zapraszam wszystkich na mojego nowego bloga o 1d, obecnie na stronce znajduje się prolog, ale jutro dodam bohaterów.


Ps. na razie nie mam nowego rozdziału na tego i drugiego bloga.

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 19

Rozdział 19

 [...] Widzę ich, już po mnie. Idą w moją stronę... Zginę. Zamykam oczy. Wsłuchuję się, ale nic oprócz szelestu liści nie słyszę. Zdziwiona otwieram powoli oczy, ale nikogo nie zastaję. Wypuszczam z ulgą powietrze, które nawet nie wiem od kiedy wstrzymywałam. Podnoszę się, a następnie uważnie ruszam w stronę parkingu po drugiej stronie parku. Rozglądam się stoją za drzewem, ruszam do jednej z wolnych taksówek nie zauważając żadnego niebezpiecznego osobnika. Otwieram drzwi od strony pasażera, a następnie szybko wskakuję do pojazdu i podaję adres domu Josh'a. Szperam w kieszeniach i ku mojej uciesze wyjmuję kilka drobniaków oraz dwa papierowe banknoty o nominale 20 funtów. Podliczam wszystkie pieniądze i wychodzi mi na to, że mam 45 funtów i 32 pi.

 - Jesteśmy - z rozmyślenia wyrywa mnie głos starszego kierowcy.
- Ile płacę? - pytam.
- 17 funtów - odpowiada znużony.
- Proszę reszty nie trzeba - mówię podając mu papierowy banknot.
- Dziękuję i do widzenia - mówi uśmiechając się z wdzięcznością w głosie za napiwek.
- Taa - mruczę i wysiadam z samochodu, a następnie ruszam do wejścia mieszkania. 
 Otwieram drzwi, wchodzę, ściągam buty i ruszam do salonu, w którym znajduję wszystkich członków Didga.
 - Ronnie! - krzyczy Dylan zauważając mnie.
 Patrzę na chłopczyka, który biegnie w moją stronę, wyczuwam spojrzenia moich znajomych, którzy przypatrują mi się zdziwieni. 
 - Ronnie to ty? - pyta mi się Alex nie dowierzając.
- Tak - szepczę przytulając syna Josh'a.
- Boże Van gdzie ty się podziewałaś?! - krzyczy Nina podnosząc się ze swojego miejsca.
- Zostałam porwana przez gang Simona... - zaczynam.
- Co? - wtrąca mi się Kevin.
- Jak to? - pyta się Melanii.
- Jak mi nie będziecie przerywać to Wam wszytko opowiem - opowiadam zmęczona tym całym dniem.

 Wykąpana oraz przebrana w majtki i jedną z za długich bluzek, któregoś z chłopaków leżę w łóżku, w moim własnym łóżku, które stoi w moim pokoju, w domu Josh'a, znaczy się willi naszego gangu. Otulona ciepłą kołdrą wspominam cały ten okropny dzień. Dzień, który nie chciałabym powtórzyć, dzień, który chciałabym zapomnieć.
 - Veronica Anne Noris weź się w garść - szepczę zamykając oczy.
 Przekręcam się na lewą stronę, a następnie zasypiam.

 Jakiś czas później

  Siedzę razem z Alex'em i Kevinem w salonie, czekamy na Josh'a i resztę rodziny, którzy wybrali się na zakupy przed świąteczne. Do gwiazdki zostały jeszcze 2 tygodnie, a oni chcą już wszystko przygotować.
- Stary przełącz to gówno - mruknął Vinser do Kirsen'a.
- Zaraz niech tylko skończą się wiadomości - odpowiada mu chłopak.
- Nie zaraz tylko teraz - mówi wkurzony.
- Zamknijcie się! - krzyczę zauważając na ekranie telewizora znajomą twarz.

 - Zaginęła siostra znanego na cały świat Zayn'a Malik'a. Rosemary ostatnio widziana była 5 dni temu w centrum handlowym razem z Niall'em Horan'em. Z naszego źródła dowiadujemy się, że dziewczyna zostawiła na chwilę chłopaka i ruszyła do toalety skąd już nie wróciła. Gdyby ktoś widział, albo miał jakieś informację na temat dziewczyny piszcie i dzwońcie na nr. ---------- 

 To są chyba jakieś żarty, mówię w myślach. Słyszę dźwięk mojego telefonu, wyciągam go z kieszeni jeansowych długich spodni. Nie patrzę nawet kto dzwoni. Odbieram.

 - Och Veronica, Veronica, nieładnie to tak kłamać - znajomy ochrypły głos przemawia do mnie.
- Kto mówi ? - pytam.
- Oj nie pamiętasz, to przez Ciebie jeden z mojego gangu nie żyje - mruczy.
- Simon - wyszeptuję.
- Tak skarbie - oznajmia.
- Czego chcesz? - pytam ponownie.
- Mam coś, a raczej kogoś kto jest dla Ciebie bardzo ważny - odpowiada pogardliwie.

- Kogo? Nie baw się ze mną Simon.
- Znasz może taką czarnowłosą Rose? - zadaje mi pytanie.
- Ty śmieciu jeden! Co chcesz w zamian za nią? - krzyczę pytając.
- Ciebie - odpowiada.
- Mnie ? - pytam zdziwiona jego odpowiedzią.
- Tak Ciebie - mruczy, a następnie się rozłącza.
 Ale to przecież nie ma sensu, czego on może chcieć ode mnie. Przecież ja jestem nikim. 
- Van czego chciał od Ciebie ten frajer? - pyta mi się Alex stojąc przede mną.
- Ma Rosemary - zaczynam - chce mnie w zamian za nią.

-------
 Wróciłam! Nie podoba mi się ten rozdział.
Jak tam Wasze wakacje? Bo moje nie za ciekawe złamałam nogę we Francji w połowie wyjazdu i będę mieć gips jeszcze przez 2 tyg, albo dłużej. ;/ 

Dziękuję za komentarze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kolejny prawdopodobnie napiszę po dodaniu na http://never-say-never-but.blogspot.com/
Pa kochani <3 :***