poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 20

Rozdział 20


 Tylko nie to. Simon nie może mieć przecież Rose, a jeśli on kłamie. Muszę się przecież dowiedzieć czy on ją w ogóle ma. Tylko jak? Myśl Vera myśl, a gdyby tak zadzwonić do niego. To jest dobry pomysł. Przeszukałam kieszenie, ale na moje nieszczęście nie znalazłam tam telefonu. Zdezorientowana zaczęłam przeszukiwać cały mój pokój.
 - Jest! - wykrzyknęłam zauważając go na łóżku.
 Szczęśliwa rzuciłam się na mebel, z którego kilka sekund później spadłam. Nie przejmując się zbytnio chwyciłam komórkę, szybko weszłam na ostatnie rozmowy, a następnie wybrałam numer i przyłożyłam aparat do ucha.
 - Witaj droga Veronico, czym zawdzięczam twój telefon o tak wczesnej porze? - z słuchawki wydobył się szczęśliwy głos mężczyzny.
- Chce do słuchawki Rose - odpowiedziałam twardo nawet nie komentując jego słów.
- Nie wierzysz mi Vera? - zapytał i zaśmiał się lekko.
- Jakoś nie - mruknęłam wkurzona.
- Oj kochanie zaraz Ci ją dam, zaczekaj chwilkę - powiedział ze spokojem.
 Chwilę później przy telefonie była już Rosemary.
 - Rose - odezwałam się.
- Veronica, błagam zabierz mnie stąd - usłyszałam płaczliwy głos mojej przyjaciółki.
- Nie martw się zabiorę Cię stąd, możesz mi opisać pokój w którym jesteś ? - zapytałam dziewczynę.
- Nie - odpowiedziała krótko co mnie wcale nie zdziwiło.
- Simon jest przy tobie?
- Tak.
- Mam pomysł - oznajmiłam.
- Jaki? - zapytała zaciekawiona
- Odpowiadaj mi na każde pytanie tak lub nie - mruknęłam.
- Okej.
- Czy w tym pokoju drzwi są naprzeciwko łóżka? - pytam próbując sobie przypomnieć gdzie byłam więziona przez gang.
- Tak.
- Dobra, czy po prawej wisi obraz przedstawiający gołą kobietę? - zadaję kolejne pytanie krzywiąc się lekko.
- Tak - odpowiada niechętnie
- Dobra wiem już gdzie jesteś, niedługo Cię uratuję - mówię szczęśliwa.
- Pospiesz się - wyszeptała prawie niesłyszalnie.
Chwilę później połączenie zostało przerwane, rzuciłam byle jak telefon, a niecałą minutę później zbiegałam po schodach do reszty gangu. Zauważając ich wszystkich w salonie postanowiłam od razu powiadomić ich o tym czego się dowiedziałam. Pod wieczór wymyśliliśmy plan idealny na zdobycie dziewczyny, niestety był jeden malutki problem. Nie mieliśmy z kim zostawić Dylana, a nikt z nas nie może z nim zostać ponieważ potrzebujemy każdej osoby by zrealizować nasz plan. Nie wiedząc czemu pomyślałam o chłopakach z 1D, musiałabym ich tylko powiadomić o tym.
 - Wiem kto może zająć się młodym - odezwałam się przerywając dotychczasową ciszę.
- Kto ? - zapytał ojciec Dylana.
- Chłopacy z zespołu 1D, w końcu będziemy ratować siostrę jednego z ich członka, więc mogli by nam wyświadczyć małą przysługę - odpowiedziałam spoglądając na wyraz jego twarzy.
- Dobra może być, tylko kiedy chcesz zacząć tą akcję? - zapytał.
- Dzisiaj w nocy, na pewno Simon nie będzie się spodziewał nas więc mamy większe szanse - oznajmiłam wszystkim zebranym.
- Okey. Zawołajcie Dylana i pomóżcie mu się spakować na góra trzy dni - mruknął Josh wychodząc z salonu.

 Razem z chłopcem i Melanii stałyśmy przed drzwiami tak dobrze mi znanego domu, domu w którym przebywali znajomi Rose. Zapukałam delikatnie, a kilka sekund później drzwi otworzył mi zmizerniały Liam. Zaskoczony spojrzał na nas, nie mówiąc nic wpuścił nas do środka mieszkania, a następnie udaliśmy się do salonu, w którym siedział cały zespół oraz Perrie, Eleanor i Danielle.
 - Mam sprawę - odezwałam się, a wszystkie spojrzenia - powędrowały na mnie.
- Czego chcesz Ronnie - burknął Harry.
- Grzeczniej Styles - mruknęłam patrząc na niego.
- Bo co? - rzucił.
- Jestem tutaj, żeby wam przekazać, że wiem gdzie znajduje się Rose - zaczęłam, a wszyscy nagle się ożywili - jest tylko jeden maleńki problem - dokończyłam.
- Jaki? - zapytał zaciekawiony Zayn.
- Zaopiekujecie się Dylanem, a my tzw ja, Melanii oraz reszta naszej ekipy sprowadzimy do Was całą i zdrową Rosemery - oznajmiłam spoglądając na każdego z osobna.
- Niby dlaczego mamy się nim zająć, przecież policja już zajęła się tą sprawą - mruknął Styles.
- A dlatego Harry, że policja nie poradzi sobie z gangiem.
- A wy niby sobie poradzicie - rzucił, a następnie się zaśmiał.
- Jeśli nie chcesz, aby Rose wąchała kwiatki od spodu to lepiej rób co ci każę, bo inaczej pogadamy - oznajmiłam mu, na co Mel położyła mi rękę na ramieniu, abym się uspokoiła.
- Dobra zajmiemy się młodym, tylko powiedz mi kiedy odzyskam moją siostrę? - zapytał mi się Malik.
- Dzisiaj w nocy najpóźniej to jutro jeśli wszystko pójdzie po dobrej myśli - odpowiedziałam z wahaniem.

*****
 Kolejny! Mam nadzieję, że Wam się spodobał! :)
Do następnego ! :)

2 komentarze:

  1. Już nie mogę doczekać się nexta.
    Rozdział fantastyczny.
    Ach oby wszystko poszło po ich myśli :)

    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń