poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 4

Rozdział 4

 Nowy początek

 Każda historia ma swój początek jak i koniec. Moja historia rozpoczęła się prawie osiemnaście lat temu. Każda książka ma w sobie ileś rozdziałów, które kończą się, po to aby powstały nowe. Mój rozdział właśnie się kończy. Stojąc tak w moim jeszcze pokoju rozmyślam nad wszystkim co przytrafiło mi się w życiu. W większości czasu miałam pod górę, ale w końcu trzeba to zmienić. Na reszcie postanawiam stąd uciec. Ucieczka w tej chwili jest najlepszym rozwiązaniem, niektórzy pewnie uważaliby inaczej, ale to ich zdanie nie moje. W końcu nie wiem ile wytrzymałabym tu jeszcze. Kiedy w walizkach mam spakowane najpotrzebniejsze rzeczy, a moje oszczędności jak i elektronika leży spokojnie w mojej torbie podręcznej, wzdycham i dzwonię po taksówkę. Po kilku minutach przyjeżdża auto, chcąc się stąd jak najszybciej wydostać, zarzucam torbę na ramię oraz łapię rączki walizek i schodzę na dół po schodach. Będąc na dole nawet nie rozglądam się, po prostu chcę mieć to z głowy. Wychodzę z domu zamykając drzwi na dwa spusty, po czym chowam klucz pod wycieraczkę, a następnie wychodzę z posesji. Zbliżając się do furtki zauważam starszego pana, który wysiada z auta, aby wsadzić moje bagaże do bagażnika. Po kilku minutach wyruszamy na lotnisko. Nadal nie wiem, gdzie chcę się udać, ale pokieruję się znajomością języków. Bo po co mam gdzieś żyć skoro nie znam języka, na całe szczęście nauczyłam się hiszpańskiego, niemieckiego i trochę francuskiego. Po mino tego, że Sheffield jest dużym miastem i łatwo byłoby mi zamieszkać na innej ulicy to się boję, Boję się, że spotkam kogoś kto mnie zna, boję się tego co może się zdarzyć.
 - Jesteśmy na miejscu - z zamyślenia wybudza mnie głos kierowcy.
- Ile płacę? - pytam się.
- 7 funtów - odpowiada, a ja wyciągam portfel z torby.
- Proszę, reszty nie trzeba - mówię podając mężczyźnie banknot 10 funtowy.
 Wysiadam z auta, słyszę szczęśliwy głos kierowcy, który mówi mi, że dziękuje za napiwek, a następnie pomaga mi wyciągnąć walizki, wręcza mi je z uśmiechem Ostatni raz patrzę na niego, żegnam się i idę do środka, do mojej ucieczki, idę do znienawidzonego przeze mnie miejsca. Miejsca, którym jest lotnisko, nigdy nie lubiłam samolotów, mam do nich wstręt, tyle razy na słyszałam się o katastrofach lotniczych, że gdyby nie ta ucieczka to nie wsiadłabym do tej piekielnej maszyny. Ciągnąc bagaże udałam się do punktu obsługi klienta.
 - Dzień dobry - przywitałam się z mężczyzną po około 30-stce.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - pyta się spoglądając na mnie uważnie.
- Dokąd jest najbliższy wolny lot? - odpowiadam pytaniem.
- Do Warszawy, Nowego Yorku i Londynu - mówi spoglądając na monitor.
- Poproszę o bilet do Londynu z dwoma walizkami i bagażem podręcznym - mówię wyciągając portfel z torebki.
- Oczywiście, mogę prosić o dowód osobisty? - pyta.
- Pewnie - rzucam i podaję mu dokument.
- Dziękuję - odpowiada spoglądając na dowód, po chwili oddaje mi go wraz z biletem - to będzie 138 funtów.
- Proszę, reszty nie trzeba - mówię podając 140 funtów.
- Dziękuję, życzę miłego lotu i do widzenia - żegna się ze mną, odpowiadam krótkie pożegnanie.
 Następnie idę z biletem do odpowiedniego miejsca gdzie daje się walizki, które po chwili znajdą się wewnątrz samolotu. Po 30 minutach zaczyna się odprawa mojego lotu. Na razie spokojna udaję się na odprawę, po kolejnej godzinie siedzę zdenerwowana w samolocie. Nie wiedząc co ze sobą zrobić wyciągam z kieszeni telefon wraz ze słuchawkami. Po kilku sekundach z mojego telefonu wydobywa się piosenka Magic zespołu Rude. Nawet nie wiem kiedy udaje mi się zasnąć, gdy zbliżaliśmy się do lądowania obudziła mnie jedna z stewardess. Szczęśliwa wychodzę z najgorszej maszyny świata, po odebraniu bagażu udaję się do wyjścia z lotniska. Moja twarz wyraża szczęście, uśmiech sam mi się powiększa. Udając się do jednej z czarnych taksówek proszę tym razem kobietę o zawiezienie mnie do niedrogiego hotelu. Po godzinie jazdy, wchodzę do dwugwiazdkowego hotelu gdzie melduję się na początku na trzy doby. Wchodząc do mojego tymczasowego nowego pokoju odstawiam walizki pod ścianą, a sama rzucam się na łóżko ze zmęczenia. Zasypiam.
 Budzę się następnego dnia, od razu po obudzeniu wyciągam z walizki świeże ubranie, ręcznik oraz bieliznę po czym udaję się do łazienki gdzie biorę szybki zimny prysznic na pobudzenie. Po prysznicu zawiązuję włosy w wysoką kitkę, a następnie wyciągam laptopa z torby, podłączam go do prądu i zaczynam poszukiwania pracy jak i jakiegoś mieszkania. Po kilku godzinach mój brzuch woła jeść, a oczy same zamykają mi się ze zmęczenia. Zakładam czarną bluzę z kapturem, która pasuje mi do czarnych butów i szarych materiałowych obcisłych spodni. Do małej torebki chowam portfel, dokumenty oraz klucze od pokoju hotelowego. Telefon ląduje w mojej kieszeni spodni, a słuchawki w uszach. Wychodzę z pokoju, zamykam go na dwa spusty, a następnie udaję się do windy i zjeżdżam na parter. Wychodząc z hotelu wyciągam telefon i jeszcze raz sprawdzam gdzie znajduje się najbliższa kawiarnia Starbucks. Idą według gps'a po kilkunastu minutach jestem pod szukanym przeze mnie budynkiem. W oczy rzuca mi się kartka z napisem "Zatrudnimy kelnerkę". Z nadzieją wchodzę do środka kawiarni, po kilku minutach stania w kolejce zamawiam Caramel Frappuccino, po otrzymaniu kawy pytam się o posadę kelnerki niejakiej Malis. Dziewczyna ta odsyła mnie do swojej przełożonej, z którą rozmawiam prze około 10 minut.
 - Przyjdź jutro na 8:30 John ci wszystko wyjaśni - mówi na pożegnanie.
- Dobrze - odpowiadam szczęśliwa po czym mówię szybkie do widzenia i wychodzę z kawiarni popijając moją Caramel Frappuccino. Po krótkiej chwili przypominam sobie o moim głodzie, który muszę jak najszybciej zaspokoić. Rozglądam się na boki, a gdy zauważam fast food udaję się do niego. Przed wejściem do KFC kończę pić kawę, pusty kubek wyrzucam do śmietnika, a następnie wchodzę do środka, gdzie zauważam niezbyt dużą kolejkę, w której po chwili stoję. Po odczekaniu 15 długo ciągnących się minut, w końcu składam zamówienie. Chwilę później trzymam w ręku tacę z moim jedzeniem. Rozglądam się, a gdy znajduję jeden z wolnych stolików to siadam przy nim. Rozpakowuję moją kanapkę longera i po chwili wgryzam się w nią. Mijają kolejne minuty, a ja niczym się w końcu nie muszę przejmować, znalazłam pracę, na razie mieszkam w hotelu, może nie najlepszym, ale zawsze coś. Jutro zacznę szukać jakiegoś miejsca gdzie mogłabym zamieszkać. Może nawet odwiedzę fryzjera i udam się zrobić w końcu tatuaż, o którym zawsze marzyłam. Po zjedzeniu dwóch longerów i jednej dużej porcji frytek jestem pełna. Butelka wody, która jest w tym momencie pełna po chwili zostaje pusta. Siedzę tak jeszcze z około pięć minut rozmyślając o nowym życiu. Po chwili wychodzę z fast food'u i udaję się w stronę hotelu.





 Mam nadzieję, że się podoba. Następny dodam szybciej bo mam pomysł na niego nie tak jak na poprzedni, gdzie w ogóle nie było dialogów. :)

wtorek, 16 września 2014

Rozdział 3

Rozdział 3

Odpoczynek czy harówka?

 Wyszła, nie ma jej, a wraz z nią on, jej nowy facet. Oczywiście dostałam listę z rzeczami, które mam zrobić, na moje nieszczęście jest to cała dwustronnie zapełniona kartka a4, pisana chyba najmniejszą czcionką na świecie. Od samego patrzenia na nią bolą mnie oczy. Jest dopiero 6 rano, a ja nie śpię i to w dodatku w sobotę. Chciałabym skakać z radości, powypisywać wiadomości do znajomych o wolnej chacie, ale nic takiego nie będzie, bo ja ich nie mam. Taka prawda. Smutna ruszam do mojego pokoju, będąc w nim od razu kładę się w już zimnej, ale za to puszystej kołdrze. Moja głowa opada na poduszkę, próbuję nie myśleć o niczym i po chwili zasypiam.

 Budzę się po paru godzinach, wypoczęta, po raz pierwszy od dawna udało mi się wyspać. Leżąc tak w łóżku przykryta ciepłą kołdrą postanawiam wstać i udać się do łazienki, aby wziąć relaksującą kąpiel. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Chwilę później stałam pod ciepłą lecącą wodą z słuchawki prysznica. Moje całe ciało przez chwilę przykryte było puszystą kremową białą pianą o zapachu migdałów z miodem. Włosy, które znajdowały się w koku, zaczęły z niego wypadać. Chcąc nie chcąc musiałam skończyć tą przyjemność jaką dawał mi prysznic. Odprężona leniwie wychodzę spod prysznica.

 Wychodzę z łazienki w samym ręczniku, z tego całego szczęścia zapomniałam zabrać bielizny. Z głupim uśmiechem podchodzę do komody, gdzie trzymam osobiste rzeczy jakim jest moja bielizna, wyciągam jeden czysty komplet, a następnie ubieram go w łazience.

 Spoglądam już trzeci raz na zapisaną kartkę i sporządzam plan idealny, który ma na celu spełnienia życzeń mojej matki tak, abym miała coś na każdy dzień. Na początek postanawiam posprzątać pokój mojej rodzicielki, jej łazienkę i zrobić pranie.

 Wchodząc do jej pokoju jestem szczęśliwa, ponieważ nie ma tutaj zbytnio co robić, wystarczy odkurzyć i powycierać kurze. W łazience to samo, ale spraniem jest gorzej, ponieważ przez ostatni tydzień nie miałam na to czasu, to się trochę uzbierało. Jestem szczęśliwa gdy widzę dwie pralki, które wyglądają jak nowe, co prawda mają dopiero dwa lata, ale nadal są niezniszczone. Po segregowane ubrania wkładam do pralek, następnie wsypuję proszek i wlewam płyny w odpowiednie miejsca, po czym ustawiam je na odpowiedni program. Po kilku minutach wychodzę z łazienki po czym udaję się do kuchni aby zrobić szybki obiad, który składa się z frytek i z surówki. Niedługo po tym wyprane pranie rozwieszam w suszarni, która znajduje się w piwnicy.

 Nie wiedząc co ze sobą zrobić postanawiam przebrać się w strój kąpielowy. Ubrana w bikini z ręcznikiem na szyi udaję się na taras wcześniej sprawdzając czy brama i drzwi są szczelnie zamknięte. Będąc na tarasie rozciągam się, przymrużam oczy i myślę gdzie zostawiłam ostatnio moje okulary policyjne. Po krótkiej chwili przypominam sobie, a następnie idę po nie, przy okazji zabieram jeszcze telefon i krem do opalania. Wracając z powrotem wstępuję do kuchni po pepsi z kostkami lodu. Przyniesiony napój odkładam na stolik przy leżaku, tak samo jak okulary, telefon i krem, a ręcznik kładę na biały leżak.


 Nie smarując się wskakuję do basenu przez co jestem cała mokra, wypływam na powierzchnię po czym ręką ogarniam włosy, które znalazły się na mojej twarzy. Po chwili z uśmiechem pokonuję kilka razy długość basenu różnymi stylami wodnymi, począwszy od kraula skończywszy na piesku. Zmęczona wychodzę z wody, podchodzę do leżaka, a następnie kładę się na nim wcześniej układając sobie ręcznik pod głowę Leżąc na brzuchu przypominam sobie o kremie, którym chwilę później jestem wysmarowana. Spoglądając na telefon postanawiam włączyć piosenkę Davida Guetta'y - Lovers on the sun. Zrelaksowana nie wiem kiedy zasypiam.

 Po kilku dniach mam zrobioną prawie połowę listy z czego jest dumna, ponieważ najgorsze rzeczy już zrobiłam, na całe szczęście w szkole już tak bardzo się mnie nie czepiają, ponieważ wszyscy zaczynają się zabierać za naukę do matury. Uśmiecham się na myśl, że jestem osobą szybko zapamiętującą i dobrze się uczącą więc nie mam z nauką problemu i nie muszę siedzieć po nocach i się uczyć. Niestety nie wszyscy mają tak dobrze jak ja, moja cudowna elita szkolna, która składa się z większości ostatniej klasy, ślęczą w szkole do późnych godzin na dodatkowych lekcjach. Nie powiem gdybym to miała być ja nigdy nie zrobiłabym listy pozostawionej przez moją rodzicielkę, a pro po mojej matki, nie odezwała się do mnie od wyjazdu. Nie powiem jest mi trochę smutno, ale głównie mam to gdzieś, w końcu ona też ma mnie gdzieś.





 Przepraszam, naprawdę przepraszam, ale teraz nie mam zbytnio kiedy pisać, ostatnia klasa technikum niedawno mi się zaczęła. Dodatkowe lekcje z przedmiotów maturalnych, mnóstwo sprawdzianów jak i kartkówek, do tego jeszcze muszę zastanowić się jaki temat wybiorę na prezentację, organizacja studniówki i inne mniej czasem więcej ważnych drobiazgów. Gdy tylko znajduję czas myślę o WAS, dodatkowo straciłam wenę na dwa tygodnie i tylko czekam na jej powrót Przepraszam za jakiekolwiek błędy językowe, ale nie sprawdzałam w ogóle tego rozdziału.

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 2

Nowo poznany

 Od ponad 20 minut leżę na łóżku i wpatruję się w sufit. Przez słuchawki leci jedna z piosenek Ed'a Sheeran'a jednego z najlepszych muzyków, który ma talent, a nie tak jak inni wygląd i nadzianych rodziców. Jego słowa z piosenek przemawiają do mnie. Jego głos jest piękny, wręcz perfekcyjny. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i w moich słuchawkach wydobywa się znienawidzona przeze mnie piosenka Call Me Maybe. Szybko przełączam ją, a następnie włączam Britney Spears - Everytime.
 - O kurwa - szepczę kiedy przez przypadek zauważam, która już godzina.
 Szybkim ruchem podnoszę się z łóżka, a następnie wręcz wyrywam słuchawki z uszu, po czym rzucam je z telefonem na łóżko. Chwilę później zbiegam ze schodów i wbiegam do kuchni, w której pierwsze co robię to sprawdzam czy jest może paczka makaronu do spaghetti. Gdy moim oczom ukazuje się ona, moja twarz od razu robi się weselsza. Wyciągam ją, a następnie kładę na blat i ruszam w poszukiwaniu garnków oraz składników do sosu.
 Po pól godzinie wszystko ułożone jest na stole, a mojej matki jeszcze nie ma. Spoglądam na zegarek, który wskazuje, że jest już godzina 16:28. Odwracam głowę w stronę okna, a moim oczom ukazuje się parkujący samochód Jennifer na podjeździe przed domem. Minutę później kobieta wchodzi do domu.
 - Dzień dobry matko - witam się, a ta tylko na mnie spogląda.
 Nie chcąc już na nią patrzeć postanawiam nałożyć dla siebie i mojej rodzicielki po porcji makaronu z sosem meksykańskim. Jeden z talerzy zanoszę do jadalni gdzie siedzi Jennifer, a drugi pozostawiam w kuchni gdzie zjem w samotności i spokoju obiad. Wycofując się do kuchni przystaję na głos mojej matki, która niszczy mój plan na spokojnie zjedzony posiłek.
 - Przyszykuj jeszcze jeden talerz, za minutę powinien pojawić się mój chłopak. Zjesz z nami - oznajmia kobieta głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Dobrze - odpowiadam tylko po czym idę do kuchni gdzie szykuję dodatkowo talerz z jedzeniem.
 Gdy wszystko stoi już w jadalni razem z winem i dwoma lampkami, które uszykowała moja matka do drzwi ktoś puka. Już miałam wstać do drzwi, ale zatrzymała mnie matka. Zdziwiona rozszerzyłam maksymalnie oczy. Pierwszy raz od ponad kilku lat nie karze mi iść otworzyć drzwi, nawet jak bywałam chora nie litowała się nade mną. Widać, ze chce zrobić dobre wrażenie na swoim nowym chłopaku. Zamyślona nawet nie zauważyłam kiedy wysoki i bardzo przystojny mężczyzna z moją matką weszli do jadalni. Wstałam na równe nogi, a następnie zostałam przedstawiona jak dotąd nieznajomemu.
 - Jonathan poznaj moją córkę Clarie, kochanie poznaj mojego chłopaka John'a - przedstawiła nas sobie matka i nawet nazwała mnie kochanie.
- Miło mi pana poznać - oznajmiłam.
- Jakiego pana jestem John - powiedział z uśmiechem na ustach. Jego uśmiech był tak szeroki, że aż sama się uśmiechnęłam. Tak ja Clarie Amanda Frey po raz pierwszy od jakiegoś czasu się uśmiecham.
 W trakcie kolacji John zadawał mi mnóstwo pytań, na które odpowiadałam z uśmiechem. Ale gdy tylko wyszedł moja matka powróciła do "normalności" od razu kazała mi posprzątać twierdząc, że nadaję się tylko do tego. Po godzinie sprzątania byłam tak bardzo zmęczona, ledwo stałam na nogach. Idąc po schodach zgarnęłam śpiącego kota, który uwielbia spać na schodach. Wchodząc do pokoju kładę Puszka na moim łóżku, a ja następnie udaję się do komody po czystą bieliznę, z którą wchodzę do łazienki. Rozebrana do naga wchodzę do kabiny prysznicowej gdzie biorę szybki prysznic. Nie tracąc zbytnio czasu wyłączam ciepłą wodę i sięgam po puchowy kremowy ręcznik. Suchą i czystą skórę balsamuję moim ulubionym balsamem do ciała o zapachu kakaa po czym zakładam białe bokserki i niebieską męską bluzkę, która sięga mi do połowy ud. Myję zęby, a następnie rozczesuję włosy i zaplatam je w warkocza na bok. Wychodząc z łazienki wrzucam dzisiejsze brudne ciuchy do kosza na brudy, zgaszam światło i ruszam do łóżka, w którym śpi już mój najlepszy przyjaciel kot.

 Minęło kilka dni od pamiętnej kolacji, na której poznałam nowego partnera mojej matki. Od tamtej pory widywałam Go co drugi dzień, a teraz jak się okazuje moja matka jedzie z nim na dwutygodniowe wakacje, po czym mężczyzna wprowadza się do Nas do domu. Gdyby nie to, że moja matka ma swoją własną firmę, w której pracują zaufani według niej ludzie to nigdzie by nie wyjeżdżała. Gdy tylko wrócą z wakacji wszystko się zmieni, ale nie wiem czy na lepsze. Może matka będzie dla mnie teraz milsza? Może John się zmieni i nie będzie tak miło? Nie wiem, wszystko okaże się za trzy tygodnie.
 - Clarie skup się, a nie siedzisz z głową w chmurach - moje rozmyślenia przerywa nauczycielka historii, która mnie uwielbia.
- Przepraszam już nie będę - odzywam się, a na sobie czuję spojrzenia całej klasy, która w obecnej chwili znowu zaczyna mnie obgadywać.
- Mam nadzieję - odpowiada pani Hills z uśmiechem i wraca do tłumaczenia, którejś z kolei wojny.
 Po powrocie ze szkoły zabieram się za robienie prania oraz obiadu, który zjem dzisiaj tylko z matką, jak się okazuje John miał pilne wezwanie do swojej firmy w Sheffield i nie będzie Go przez co najmniej 5 dni, po jego powrocie razem z matką wyjeżdżają na dwa tygodnie do ciepłej Hiszpanii dzięki czemu będę sama w domu. Życie w Wakefield jest dosyć ciężkie, zwłaszcza jeśli jest się takim popychadłem jak ja. Razem z matką mieszkam przy ulicy Beechwood Ave, do szkoły mam 3,2 mile czyli około 11 minut samochodem. Moja szkoła Outwood Grange Academy leży na West Yorkshire. Dodatkowo w szkole musimy nosić mundurki na całe szczęście płeć żeńska ma cztery wersje do wyboru. Pierwsza wersja: biała koszula, czarno-fioletowy krawat, czarna marynarka i czarne spodnie + buty na małym obcasie, druga: początek taki sam tylko duł się zmienia zamiast spodni czarna spódniczka do kolana w paski pionowe, dodatkowo rajstopy i buty na małym obcasie. Trzecia wersja mundurku jest bardzo podobna do drugiej, zmienia się jedynie marynarka na bezrękawnik czarny, natomiast ostatnia wersja podoba mi się najbardziej, jest również podobna do drugiej, ale zmienia się spódniczka, ta w wersji czwartej jest prosta, ale również do kolana. http://www.grange.outwood.com/uniform
 W mojej szkole jest pełno uzdolnionych dzieciaków, ale nie wszyscy mają talent, wystarczą pieniądze, żeby tu się dostać. Moim talentem w szkole jest malowanie, dosyć często zostaję po lekcjach, aby dokończyć moje według mnie gryzmoły. W szkole nikt nie wie, że śpiewam, nie chcę, żeby ludzie nagle zaczęli udawać moich przyjaciół. Ja po prostu nie potrzebuję fałszywej przyjaźni.

Przepraszam! Wiem mam małe opóźnienie, rozdział miałam dodać w niedzielę, ale musiałam zmienić końcówkę i dopiero teraz udało mi się ją napisać, dodatkowo szukałam jakieś miejscowości, w której mieszka główna bohaterka. Jak zauważyliście dodałam link do uniformów tzw. mundurków, które opisywałam. Bo bym zapomniała ta szkoła istnieje na prawdę i chodzi sie tam od 12-16 roku życia, a nasza bohaterka ma przecież 17, a już niedługo skończy 18, udajmy, że ta szkoła jest do 18 lat. :) To chyba wszystko co miałam Wam przekazać, jeśli czegoś bym zapomniała to pojawi się informacja po prawej stronie stronki w "Nowe opowiadanie" w razie jakichkolwiek pytań piszcie mi na asku www.ask.fm/Werka23
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba, nie sprawdzałam błędów językowych!
Kocham Was, Werka

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 1

Popychadło

 Te same zniszczone ściany budynku, te same osoby spotykane na dość wąskim korytarzu, te same spojrzenia mówiące, że jestem nikim. Jak to się stało, że jestem popychadłem całej szkoły? Wystarczyło zajść za skórę najpopularniejszej uczennicy High School, a potem wszystko potoczyło się szybko i każdy mnie znienawidził bez żadnej przyczyny, w końcu najważniejsza jest Jessica.
 Wspomnienia znów wypełniają moją głowę, na nieszczęście te złe, które przeważają. Praktycznie co dzień zastanawiam się czy istnieje szansa na szczęście, choć maleńka, ale jak widać nie. 
 Gdzie się podziali moi rodzice, którzy poczęli mnie z miłości? Zniknęli, nie ma ich, po śmierci jednego z najważniejszych osób wszystko się zmieniło. Moja rodzicielka ma mnie gdzieś, umawia się z różnymi facetami. Już nie pamiętam kiedy powiedziała mi, że mnie kocha. Od jedenastu lat nic się nie zmieniło, uważa mnie za śmiecia, który jej przeszkadza.
 Bezpieczeństwo co to słowo oznacza? Z czym mi się to kojarzy? Nie wiem. Kiedyś w wieku 6 lat wiedziałam teraz już nie. Bezpieczna mogę być tylko w moim azylu, dla innych jest to zwykły pokój nastolatki, ale nie dla mnie. Tylko w nim mogę być sobą i tylko tam mogę śpiewać do woli nie bojąc się, że ktoś mnie wyśmieje. W prawdzie mój głos nie jest najlepszy, ale ludzie którzy mnie słuchają są zadowoleni. Choć nie widzą mojej twarzy i nie wiedzą kim jestem myślą, że jestem mega popularna co myli się z prawdą. Kilka razy słyszałam w szkole na korytarzach jak mówią o tajemniczej dziewczynie o nicku One Dream. Czemu taka nazwa? To proste moim jedynym marzeniem jest uciec stąd, nie musi to być koniec świata, ważne żeby uciec od tego zgiełku i koszmaru w jakim żyję. 
 - Clarie gdzie ty do cholery jesteś? - usłyszałam wrzask 42 letniej kobiety.
 - W pokoju, mamo - odkrzyknęłam ściszając głos.
 - Masz natychmiast zejść do kuchni i przygotować mi kolację! - krzyczy, a w moich oczach roją się łzy, którym nie pozwalam wypłynąć.
 Chciałabym być silna, chciałabym móc decydować o sobie sama, nie bojąc się tego, że mogę zostać wyśmiana co zdarza się co dzień. Niestety los się do mnie nie uśmiechnął i jestem dla wszystkich popychadłem.
 W końcu podniosłam się z parapetu i zeszłam do nowoczesnej kuchni, w której przebywa Jennifer Frey, kobieta, która mnie urodziła.
 - Co tak długo? Myślisz, że będę czekać na ciebie wiecznie? Niedorzeczność, jak wrócę to mam widzieć uszykowane kanapki z sałatą, pomidorem i szczypiorkiem oraz herbatę z jedną łyżeczką cukru. Zrozumiano? - mówi głosem nieznoszącym sprzeciwu.
 - Tak - odpowiadam ze smutkiem i bólem słyszanym w głosie.
 Nigdy nie lubiłam kiedy podnosiła na mnie głos, wręcz nienawidziłam tego. Można powiedzieć, że jestem służącą dla niej, dla mojej matki. 
 Rozmyślając nad sensem tego wszystkiego zagotowałam wodę na herbatę oraz wyjęłam wszystkie produkty potrzebne mi do zrobienia kolacji, dla mojej rodzicielki jak i dla siebie. Krojąc pomidora przez przypadek przejechałam nożem po moim palcu przez co syknęłam z bólu. Po chwili z palca zaczęła wypływać krew. Chcąc jak najszybciej się jej pozbyć odkręciłam kran i włożyłam pod zimną wodę rękę. Kilka sekund później polałam ranę wodą utlenioną i na sam koniec nakleiłam mały przezroczysty plaster, który wyjęłam z apteczki z szafki nad zlewem. Po schowaniu niepotrzebne rzeczy powróciłam do robienia kolacji. Po kilku minutach postawiłam na ciemnym blacie talerz z kanapkami oraz ulubiony kubek z herbatą mamy. Swoją kolację położyłam na srebrnej tacy, posprzątałam po sobie i następnie ruszyłam do swojego pokoju. Wchodząc po ciemno brązowych schodach minęłam się z rodzicielką. 
 - Kolację położyłam na stole w kuchni - szepnęłam na tyle, aby usłyszała. 
 Nie spodziewając się odpowiedzi przyspieszyłam przez co wylałam trochę herbaty na tacę. Zwinnym ruchem otworzyłam białe drzwi od mojego pokoju, a następnie weszłam do środka. W moim azylu, a dokładnie w rogu pokoju znajdowała się duża czarna szafa, w której pochowane są moje ubrania. Obok niej stoi regał z książkami, albumami na zdjęcia, w których większość jest wypełniona zdjęciami z okresu kiedy mój tata żył. Na dwóch z pięciu półek porozkładane są pamiątki, a także trzy zdjęcia oprawione w ramki. Na pierwszej fotografii znajduje się postać mężczyzny z dzieckiem, te zdjęcie zostało zrobione w dniu moich czwartych urodzin. Wtedy życie było beztroskie, nie tak jak teraz. W drugiej ramce widnieje dwóch dorosłych ludzi oraz ledwo co narodzona dziewczynka, fotografia ta została zrobiona gdy miałam ledwo trzy godziny. Dziwne było to , że od narodzi bardzo mało płakałam, wszystko zmieniło się wraz z śmiercią Jacoba Frey'a. W ten pamiętny dzień, dokładnie tydzień po moich szóstych urodzinach, zmarł człowiek, którego kochałam najbardziej na świecie, był moim idolem. To z nim śpiewałam, to on nauczył mnie wielu rzeczy. Bez niego jest mi ciężko. 
 Wspominałam tak o nim czując jak łzy spływają mi po policzkach. Tą ciszę wypełniło moje ciche westchnienie, powolutku nie spiesząc się ruszyłam w stronę biurka. Odwróciłam na chwilę swój wzrok i zawiesiłam go na trzeciej fotografii przedstawiającej moich rodziców, którzy kochali się nad życie.
 Nie chcąc by wspomnienia wypełniły moją głowę, odwróciłam wzrok i położyłam na biurku w rogu pomieszczenia tackę z moją dzisiejszą kolacją. Na ciemnym blacie biurka jak zwykle znajdowały się różne pozapisywane karki, długopisy niektóre powypisywane oraz laptop, którego kupiłam za swoje oszczędności. Moja matka dość często daje mi pieniądze bym tylko siedziała cicho i nie wtrącała się w nie swoje sprawy, nie są to jakieś małe sumki, bo 500 $ tygodniowo to jest dla mnie dużo. Nie jestem jakąś paniusią, która kupuje mnóstwo ciuchów czy też kosmetyków. Ja tego nie potrzebuję, wolałabym być biedna tylko po to by zaznać rodzicielskiej miłości. Niestety to są tylko marzenia. Obok biurka stoi niska komoda z dwoma kwiatami w doniczkach, wewnątrz mebla znajduje się około stu filmów, których większość nigdy nie widziałam. Około pół metra wyżej wisi 32 calowy telewizor, w którym najczęściej lecą piosenki puszczane z różnych kanałów muzycznych oraz wiadomości nadawane z kanału CNN. Na przeciwko drzwi znajduje się dość duże okno, zaś na parapecie poukładane są kolorowe poduszki, na których codziennie siedzę wpatrując się w widoki za oknem. Po lewej stronie, w narożniku znajduje się dwuosobowe łóżko, z jasną pościelą w przeróżne wzorki, natomiast po prawej stronie tam gdzie biurko i komoda z telewizorem na ścianie położona jest czerwona gitara, którą kupiłam sobie na 13 urodziny. Podłoga wyłożona jest ciemnymi panelami co dobrze kontrastuje się z jasnymi ścianami pokoju.
 Z opuchniętymi oczami siadam na obrotowym czarnym fotelu i rozpoczynam swoją kolację. Po kilku minutach udało mi się zjeść jedną kanapkę posmarowaną masłem, a na tym ułożony był plasterek żółtego sera z ketchupem. Chcąc umilić sobie posiłek włączam laptopa. Chwilę później uruchamia się urządzenie. Na pulpicie od razu ukazuje się zdjęcie z okresu gdy miałam pięć lat. Owa fotografia była zrobiona w mojej ulubionej stadninie koni, ostatni raz tam byłam z tatą przed moimi szóstymi urodzinami. Później po śmierci mojego rodziciela nie jeździłam tam. Matka wtedy załamała się i zaczęła jeszcze więcej pracować zostawiając mnie na długie godziny w przedszkolu. Po kilku latach otrząsnęła się ze śmierci jej męża i zaczęła spotykać się z innymi mężczyznami. Teraz gdy mam te siedemnaście lat widzę, że specjalnie nie spędzała ze mną czasu tylko chciała szybciej zapomnieć jak widać udało jej się to.
 - Wychodzę! - nagły krzyk mojej matki wybudził mnie z zamyślenia.
 Na zegarze wybiła godzina 0:00, a ja nadal nie mogę zasnąć. Wszystko to spowodowane jest tym, że właśnie zaczął się poniedziałek. Za dziewięć godzin znowu spotkam ich, znowu będą się ze mnie śmiać. Czy kiedykolwiek uda mi się zmienić swoje życie? Wątpię. W końcu od zawsze i na zawsze będę popychadłem.


Pierwszy rozdział napisany i dodany. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, kolejny pojawi się już za tydzień. Przepraszam, że dopiero w przyszłym tygodniu Go dodam, ale jak na razie mam napisaną jedną część, a druga jeszcze się produkuje. Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej o drugim rozdziale piszcie do mnie na ask'u www.ask.fm/Werka23 oraz komentuje tutaj. To wiele dla mnie znaczy. 
Ps. Pomożecie mi wypromować bloga?
Werka ♥

sobota, 21 czerwca 2014

:( Bohaterowie notka wcześniej.


Bohaterowie + prolog

 Bohaterowie
Clarie Amanda Frey
(Jade Amelia Thirlwall)

Czy kiedykolwiek będę jeszcze szczęśliwa? Chcę uciec, uciec stąd jak najdalej... Nie proszę o wiele... Ja chcę tylko zacząć się uśmiechać. Jestem na to wszystko za słaba. Nie potrafię, ja po prostu ja...

Liam James Payne

Zakład? Czemu nie. To będzie zabawne. Też mam uczucia! Myślisz, że jesteś pępkiem świata? Otóż nie... Są rzeczy ważniejsze od Ciebie i twojej głupiej dumy. 

Megan Louise Ficker
(Ashley Benson)

Pomogę Ci, ale pamiętaj w życiu nic nie jest za darmo. Nie pamiętasz? Umawialiśmy się. Udawaj, że się nie znamy... Poznaj to jest Tom, on Ci pomoże..


Kylie Mila Street
(Perrie Louise Edwards)

Wpakowałaś się w niezłe kłopoty, ale pomogę Ci czego się nie robi dla znajomych. Znam ich i uwierz mi, nie jest tak jak oni mówią. Ich? Ty ich nie musisz się bać, chyba, że zaszłaś im za skórę. 


Tomas John Bicker
(Tyler Blackburn)

Nie interesuj się. Przy mnie jesteś bezpieczna... Mówiłem Ci suko żebyś się nie wtrącała, a ty olałaś moje słowa więc za to zapłacisz. Boisz się? 


Lucy Amanda Green
(Sasha Pieterse)

Jestem suką, która zaraz nakopie Ci tak, że się nie podniesiesz. Nie ma krwi nie ma żalu. Ale ty jesteś głupia. W niezłe bagno się w pakowałaś. Ona wie?

W pozostałych rolach
Jennifer Frey
David Adam Turnes
Zayn Javad Malik
Niall James Horan
Harry Edward Styles
Louis William Tomlinson
Luke Robert Hemmings
Calum Thomas Hood
Michael Gordon Cilfford
Ashton Fletcher Irwin
Leigh Anne Pinnock
Jesy Louise Nelson

* Nikt w opowiadaniu nie jest sławny. 

Prolog dla tych co nie widzieli
" Kiedyś nie odważyłabym się zrobić to co zamierzam, ale kiedyś już nie wróci. Przez wiele czasu zastanawiałam się nad tym i w końcu podjęłam decyzję. Czy słuszną to się okaże. Zmieniłam się. Już nie jestem taka jak kiedyś. 
Krucha" 

piątek, 20 czerwca 2014

Wow

Tak sobie postanowiłam sprawdzić statystki i wow myślałam, że moje wypociny czytają tylko ludzie z Polski a tu wielkie WOW.
Bohaterowie pojawią się już jutro :)
Ps. Jak Wam się podoba nowy wygląd?
Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej piszcie mi na www.ask.fm/werka23
Werka ♥

czwartek, 19 czerwca 2014

Nowe opowiadanie?

To tak, część bohaterów już mam lecz potrzebuję młodych przystojnych bohaterów, którzy będą odzwierciedlać za pomocą swojego wyglądu moje, przepraszam nasze opowiadanie :) Bohaterów dodam w sobotę przed chrzcinami :) Propozycję możecie pisać tutaj bądź na moim ask'u http://ask.fm/Werka23
A bo bym zapomniała, możecie polecać moje nasze opowiadanie?
Werka ♥

niedziela, 15 czerwca 2014

Pod ostatnim postem nikt nie skomentował, na asku dostałam tylko jedno pytanie związane z nowym opowiadaniem, więc teraz nie wiem czy jest sens pisania go.

Ps. to jest jedyne pytanie: http://ask.fm/Werka23/answer/114537708183
Ps. 2 Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć piszcie pod tym postem bądź na moim ask'u: http://ask.fm/Werka23
Kocham Was Werka <3

niedziela, 8 czerwca 2014

Heeeeeeeeeeej

Heeeeeeeeeeeej Jest tu ktoś jeszcze?
Jeśli tak to mam do Was pytanko czytalibyście może mojego nowego bloga? Jeszcze nie wiem o kim będzie, ale jeśli chcecie czegoś więcej się dowiedzieć to pytajcie mnie na moim ask'u http://ask.fm/Werka23
Ps. Mam dla Was prolog na zachętę :)
 " Kiedyś nie odważyłabym się zrobić to co zamierzam, ale kiedyś już nie wróci. Przez wiele czasu zastanawiałam się nad tym i w końcu podjęłam decyzję. Czy słuszną to się okaże. Zmieniłam się. Już nie jestem taka jak kiedyś. 
Krucha" 
Werkaaaa, Kocham Was! ♥