Pierwszą nominację w kategorii Liebster Award otrzymałam od one-direction-opowiadanie-liam.blogspot.com
Pytania i odpowiedzi:
1. Jakie jest Twoje hobby?
Muzyka, taniec, pisanie opowiadań
2. Co cenisz sobie ponad wszystko inne ?
Miłość i Przyjaźń
3. Ulubione słodycze?
Lizaki
4.Cola czy pepsi?
Pepsi
5. Co cię skłoniło do napisania opowiadania ?
Szczerze to nie wiem, tak jakoś wyszło
6. W jakim województwie mieszkasz?
Wielkopolskim
7. Jakie jest twoje największe marzenie?
Zamieszkać w Londynie
8. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
Pisać, czytać, spędzać go z znajomymi i leniuchować
9. Ulubiony rodzaj muzyki ?
Wszystkiego po trochu
10. Ulubione piosenki ?
Szczerze to dużo tego :)
11. Lubisz Justina Biebera ?
Nic do niego nie mam.
Drugą nominację w tej samej kategorii otrzymałam od http://smierc-to-poczatek-czegos-niezwyklego.blogspot.com
Pytania i odpowiedzi:
1. Dlaczego założyłaś bloga?
Chciałam pokazać komuś moje bazgroły
2. Twoje jedyne marzenie, które się nie spełni?
Być piosenkarką (nie mam talentu)
3. Liczba blogów, które do tej pory napisałaś?
Skończonych to jedno, a zaczętych trzy, pisanych w dalszym ciągu trzy. Razem siedem.
4. Czy uważasz, że Twoje życie jest udane?
Nie
5. Jaka jest Twoja największa pasja w życiu?
Muzyka
6. Jak spędzasz swój wolny czas?
(odp w poprzedniej nominacji)
7. Sport, w którym czujesz się najlepiej to..
Piłka nożna
8. Twoje ulubione blogi?
Trudno wybrać, ale te które są po prawej stronie z tytułem "czytam"
9. Co możesz mi poradzić (opierając się na własnych doświadczeniach) w kwestii prowadzenia bloga?
Sprawdzaj kilka razy czy nie ma gdzieś błędu, pisz nie za długie zadania, ale z sensem. Interpunkcja!
10. Gdybyś mogła wybrać dowolne miejsce na świecie, to gdzie chciałabyś zamieszkać?
Londyn
11. Jak opiszesz siebie?
Niska, przeciętna dziewczyna
Trzecią nominację w kategorii The Versatile Blogger Award otrzymałam od http://ludzka-istota.blogspot.com/
Zasady:
- podziękować za nominację osobie, dzięki której zostałeś włączony do gry;
- pokazać na blogu nagrodę Versatile Blogger Award;
- ujawnić 7 faktów dotyczących własnej osoby
- nominować 15 blogów, które według nominowanego na to zasługują
- poinformować o fakcie nominowania autorów blogów
7 faktów o mnie:
1. Od podstawówki noszę okulary
2. Mam dwóch starszych braci i jedną młodszą siostrę
3. Na święta 2012 dostałam gitarę akustyczną lecz na niej nie gram (nie mam czasu)
4. Do teraz byłam w Canterbury (niedaleko Londynu, WB), w Cachan-Paryż, w Wolfenbuttel (Niemcy), w Czechach (nie pamiętam miejscowości)
5. W te wakacje pierwszy raz leciałam samolotem
6. Mam brązowe włosy
7. Kiedyś moim ulubionym zespołem był RBD
Czwartą i jak na razie ostatnią nominację otrzymałam od http://one-direction-opowiadanie-liam.blogspot.com
7 faktów o mnie:
1. Nienawidzę siatkówki
2. W szkole najlepiej mi idzie z matmy
3. Mam skończone 18-ście lat
4. Mieszkam niedaleko Poznania
5. Mam kilku najbliższych przyjaciół-znajomych
6. Za rok skończę szkołę
7. Uczę się jako technik handlowiec
Ze względu na tyle nominacji nikogo nie będę nominować. Kiedyś tzw. w marcu otrzymałam również nominację i napisałam tam, że na drugi już zakończonym blogu nominowałam, a więc to na tyle.
Kolejny rozdział już się pisze!
Buziaki Werka <3
piątek, 20 września 2013
poniedziałek, 16 września 2013
Rozdział 22
Rozdział 22
*Oczami Rosemary*
- Nie! Nie! Nie! - krzyczałam patrząc na opadające ciało Ronnie na ziemię. - Pomocy! - udało mi się wykrztusić, a dosłownie sekundę później do środka opuszczonej fabryki wbiegło kilka osób.
- Ronnie, Ron błagam nie rób mi tego! - wykrzyczał jeden z chłopaków dobiegając do ciała mojej przyjaciółki.
- Melanii dzwoń na pogotowie! - wykrzyczał drugi rozglądając się na wszystkie strony.
Owa Melanii nie zastanawiając się zbytnio wyjęła z kieszeni jeansowych spodni telefon, a następnie wybrała numer dobrze znany wszystkim by chwilę później trzymać słuchawkę przy uchu. Dziewczyna roztrzęsionym głosem podyktowała wszystkie najważniejsze informację do osoby po drugiej stronie słuchawki. W międzyczasie kolejny z chłopaków rozwiązał moje ręce i nogi, rozmasowując nadgarstki podbiegałam do dziewczyny z hektolitrami łez wylewającymi się z moich oczu.
- Veronica błagam... pro.. proszę.. nie.. odchodź - wykrztusiłam dławiącym się głosem, złapałam delikatnie jej rękę w swoje nie za duże dłonie, tak aby potrzymać ją na duchu.
Minęło kilka minut, a my nadal czekaliśmy na jakąkolwiek pomoc. Podniosłam lekko głowę na dźwięk sygnału karetki i prawdopodobnie policji. Chwilę później do pomieszczenia wpadło kilku ratowników londyńskiego szpitala oraz funkcjonariusze policji. Godzinę później po zgłoszeniu moich zeznań na korzyść dziewczynie. Razem z dwójką chłopaków z jak się okazało gangu w którym Ronnie jest udaliśmy się do samochodu. Płacząc nie odzywałam się, raz po raz spoglądałam na siedzących z przodu samochodu dwóch umięśnionych mężczyzn. Po około dwudziestominutowej jeździe samochód zaparkował na podjeździe mojego domu.
- Zabierzcie mnie do Ronnie, błagam - wychlipałam spoglądając na nich.
- Wybacz, ale najpierw musimy pokazać Cię twojemu bratu - odezwał się chłopak zmęczonym głosem od nadmiaru wrażeń.
- Dobrze - odpowiedziałam potulnie wysiadając z samochodu zaraz za nimi.
Podchodząc do drzwi wejściowych rozmyślałam nad moją przyjaciółką, wchodząc do środka willi udałam się z dwójką gości do salonu. Wchodząc zdążyłam zauważyć jak mały chłopczyk krzyczy tato, a chwilę później moje ciało zostało naparte przez kilka innych ciał.
- Rosemary - usłyszałam zduszony głos mojego kochanego brata.
- Zayn, błagam zabierz mnie do szpitala - wykrztusiłam załamana.
- Ale dlaczego? Źle się czujesz? Coś Cię boli? - pytał nawet nie czekając na odpowiedź.
- Błagam zawieź mnie do Veroniki - wyszeptałam przytulając ją bardzo mocno.
- Dobrze, zaraz pojedziemy - odpowiedział z wahaniem.
- Nie zaraz! Ja chcę teraz! - krzyknęłam płacząc coraz mocniej.
Godzina, dwie, trzy. Tyle siedzimy pod drzwiami, w której operującą dziewczynę. Nikt się nie odzywa. Milczymy, słychać jedynie płacz kilkunastu osób. W międzyczasie dołączyło do Nas rodzeństwo Ronnie, które dowiedziało się od Josh'a. Kilkanaście minut później z sali wyszedł lekarz, a my podbiegliśmy do niego zasypując pytaniami o dziewczynę.
- Uspokójcie się - odezwał się donośnym głosem mężczyzna - dziękuję - mruknął gdy zamilkliśmy. - Czy jest tu ktoś z rodzinny panny Veronici Noris? - zapytał.
- Tak, ja jestem jej bratem - odparł Lukas pokazując na siebie - co z moją siostrą?
- Mogę mówić przy wszystkich czy raczej wolałbyś osobno? - zadał kolejne pytanie, a my jęknęliśmy głośno.
- Przy wszystkich - odpowiedział bez ogródek.
- Dobrze, a więc kula umiejscowiła się w bardzo korzystnym miejscy dla poszkodowanej, nie rozerwała żadnych narządów. Niestety operacja przebiegła bardzo długo, z powodu umiejscowienia, chcąc czy nie chcąc ciężko było wyciągnąć kulę. Dodatkowo dziewczyna straciła bardzo dużo krwi, plusem w tym wszystkim jest to, że mieliśmy jej grupę w zapasie. Obecnie Veronica jest w śpiączce, ale powinna obudzić się do trzech dni - z każdym zdaniem nasz uśmiech stawał się większy. Pod koniec nawet uściskaliśmy doktora, który nie powiem, bo zdziwił się kiedy kilkanaście osób go przytuliło.
****
Kolejny dodany! To już trzecie opowiadanie, w którym główna bohaterka trafia do szpitala. Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to :) . Przepraszam za opóźnienie. Szczerze mówiąc to nawet zapomniałam, że wcześniej już napisałam połowę, hehe :)
Buziaki :**
*Oczami Rosemary*
- Nie! Nie! Nie! - krzyczałam patrząc na opadające ciało Ronnie na ziemię. - Pomocy! - udało mi się wykrztusić, a dosłownie sekundę później do środka opuszczonej fabryki wbiegło kilka osób.
- Ronnie, Ron błagam nie rób mi tego! - wykrzyczał jeden z chłopaków dobiegając do ciała mojej przyjaciółki.
- Melanii dzwoń na pogotowie! - wykrzyczał drugi rozglądając się na wszystkie strony.
Owa Melanii nie zastanawiając się zbytnio wyjęła z kieszeni jeansowych spodni telefon, a następnie wybrała numer dobrze znany wszystkim by chwilę później trzymać słuchawkę przy uchu. Dziewczyna roztrzęsionym głosem podyktowała wszystkie najważniejsze informację do osoby po drugiej stronie słuchawki. W międzyczasie kolejny z chłopaków rozwiązał moje ręce i nogi, rozmasowując nadgarstki podbiegałam do dziewczyny z hektolitrami łez wylewającymi się z moich oczu.
- Veronica błagam... pro.. proszę.. nie.. odchodź - wykrztusiłam dławiącym się głosem, złapałam delikatnie jej rękę w swoje nie za duże dłonie, tak aby potrzymać ją na duchu.
Minęło kilka minut, a my nadal czekaliśmy na jakąkolwiek pomoc. Podniosłam lekko głowę na dźwięk sygnału karetki i prawdopodobnie policji. Chwilę później do pomieszczenia wpadło kilku ratowników londyńskiego szpitala oraz funkcjonariusze policji. Godzinę później po zgłoszeniu moich zeznań na korzyść dziewczynie. Razem z dwójką chłopaków z jak się okazało gangu w którym Ronnie jest udaliśmy się do samochodu. Płacząc nie odzywałam się, raz po raz spoglądałam na siedzących z przodu samochodu dwóch umięśnionych mężczyzn. Po około dwudziestominutowej jeździe samochód zaparkował na podjeździe mojego domu.
- Zabierzcie mnie do Ronnie, błagam - wychlipałam spoglądając na nich.
- Wybacz, ale najpierw musimy pokazać Cię twojemu bratu - odezwał się chłopak zmęczonym głosem od nadmiaru wrażeń.
- Dobrze - odpowiedziałam potulnie wysiadając z samochodu zaraz za nimi.
Podchodząc do drzwi wejściowych rozmyślałam nad moją przyjaciółką, wchodząc do środka willi udałam się z dwójką gości do salonu. Wchodząc zdążyłam zauważyć jak mały chłopczyk krzyczy tato, a chwilę później moje ciało zostało naparte przez kilka innych ciał.
- Rosemary - usłyszałam zduszony głos mojego kochanego brata.
- Zayn, błagam zabierz mnie do szpitala - wykrztusiłam załamana.
- Ale dlaczego? Źle się czujesz? Coś Cię boli? - pytał nawet nie czekając na odpowiedź.
- Błagam zawieź mnie do Veroniki - wyszeptałam przytulając ją bardzo mocno.
- Dobrze, zaraz pojedziemy - odpowiedział z wahaniem.
- Nie zaraz! Ja chcę teraz! - krzyknęłam płacząc coraz mocniej.
Godzina, dwie, trzy. Tyle siedzimy pod drzwiami, w której operującą dziewczynę. Nikt się nie odzywa. Milczymy, słychać jedynie płacz kilkunastu osób. W międzyczasie dołączyło do Nas rodzeństwo Ronnie, które dowiedziało się od Josh'a. Kilkanaście minut później z sali wyszedł lekarz, a my podbiegliśmy do niego zasypując pytaniami o dziewczynę.
- Uspokójcie się - odezwał się donośnym głosem mężczyzna - dziękuję - mruknął gdy zamilkliśmy. - Czy jest tu ktoś z rodzinny panny Veronici Noris? - zapytał.
- Tak, ja jestem jej bratem - odparł Lukas pokazując na siebie - co z moją siostrą?
- Mogę mówić przy wszystkich czy raczej wolałbyś osobno? - zadał kolejne pytanie, a my jęknęliśmy głośno.
- Przy wszystkich - odpowiedział bez ogródek.
- Dobrze, a więc kula umiejscowiła się w bardzo korzystnym miejscy dla poszkodowanej, nie rozerwała żadnych narządów. Niestety operacja przebiegła bardzo długo, z powodu umiejscowienia, chcąc czy nie chcąc ciężko było wyciągnąć kulę. Dodatkowo dziewczyna straciła bardzo dużo krwi, plusem w tym wszystkim jest to, że mieliśmy jej grupę w zapasie. Obecnie Veronica jest w śpiączce, ale powinna obudzić się do trzech dni - z każdym zdaniem nasz uśmiech stawał się większy. Pod koniec nawet uściskaliśmy doktora, który nie powiem, bo zdziwił się kiedy kilkanaście osób go przytuliło.
****
Kolejny dodany! To już trzecie opowiadanie, w którym główna bohaterka trafia do szpitala. Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to :) . Przepraszam za opóźnienie. Szczerze mówiąc to nawet zapomniałam, że wcześniej już napisałam połowę, hehe :)
Buziaki :**
Subskrybuj:
Posty (Atom)