Rozdział 15
Piątek i do tego lekcja matematyki, znudzona spojrzałam na godzinę w telefonie, który poinformował mnie, że za pięć minut będzie lunch. Z nieco lepszym humorem zaczęłam chować swoje rzeczy do torby.
- A panna Noris gdzie się pakuje? - zapytała mi się nauczycielka.
- No jak to gdzie? Przerwa zaraz - odparłam wkurzona.
- O nie moja droga, przez ostatnie dwa tygodnie nie pojawiłaś się w ogóle w szkole, masz może na to jakieś wytłumaczenie? - spytała się unosząc jedną brew do góry.
- Nie pani sprawa pani Backer, w ogóle niech się pani lepiej interesuje swoim życiem, a nie cudzym - burknęłam, a w tym samym momencie zadzwonił dzwonek.
Nie czekając na odpowiedź wyszłam szybkim krokiem z pomieszczenia, podchodząc do mojej szafki, zauważyłam jak część mojej klasy się na mnie gapi. Szczerze mam ich gdzieś. Odłożyłam kilka moich zeszytów do szafki, po czym sprawnym ruchem zamknęłam ją, a następnie odwróciłam się i ruszyłam do szkolnej stołówki. Wchodząc do pomieszczenia od razu udałam się do kucharek w celu zakupienia jedzenia. Idąc zauważyłam jak większość osób siedzi już na swoim miejscu i konsumuje posiłek. Stojąc w kolejce rozmyślałam nad jedzeniem, które mam ochotę zjeść.
- Co podać ? - moje rozmyślania przebił głos kobiety, która miała grymas na twarzy.
- Poproszę sałatkę owocową, wodę i babeczkę czekoladową - odparłam, a po chwili otrzymałam swoje jedzenie, za które zapłaciłam kucharce 5 funtów.
Idąc z tacką jedzenia rozejrzałam się za moimi znajomymi, którzy usiedli jak się okazało na samym środku stołówki. Podchodząc do nich poczułam na sobie wzrok uczniów mojej szkoły, nie przejmując się nimi położyłam tackę na stoliku, a następnie przywitałam się buziakiem w policzek czy też zwykłym przytuleniem ze znajomymi. Siadając pomiędzy Danielem, a Niną rozejrzałam się po całej stołówce uczniów, która miała utkwiony w nas wzrok.
- Co dziś robimy? - zapytałam jedząc sałatkę.
- Nie wiem jak wy, ale ja to bym wyszedł gdzieś na imprezę - odezwał się Stoners, a następnie przekręcił moją ręką tak, że owoce, które znajdowały się na plastikowym widelcu trafiły do jego ust.
- Ston, ty idioto jak chcesz to poproś - mruknęłam odsuwając się od niego.
- Doff nie uciekaj, już Ci nie będę jeść - odparł posyłając w moją stronę uśmiech.
Spojrzałam na niego uważnie, a po chwili przysunęłam się do Niego, zatrzymując pewną odległość w razie jakby chciał znowu ukraść mi sałatkę.
*Perspektywa Rose*
Stałam właśnie razem z chłopakami z 1d oraz z bandu przed statuom wolności kiedy odezwał się mój telefon. Zaciekawiona odpięłam moją torebkę, a następnie zaczęłam ją przeszukiwać w celu odnalezienia dzwoniącego aparatu.
- Tak? - odezwałam się obierając telefon.
- Hej Rose, mogłabyś przekazać wszystkim, żebyście wracali już do hotelu? - w słuchawce usłyszałam zmęczony głos Paula.
- Pewnie - odparłam.
- Dziękuję i do zobaczenia - powiedział po czym pożegnałam go i się rozłączyliśmy.
Chowając telefon rozejrzałam się za chłopakami, ale nigdzie ich nie widziałam. Zdezorientowana ruszyłam w prawą stronę, szukając ich moje zdenerwowanie wzrastało. Po przejściu kilkuset metrów, zauważyłam grupkę osób otoczoną dużą ilością dziewczyn. Wkurzona ruszyłam do środka grupki, przepychając się oberwałam kilka razy w brzuch, a nawet raz w nogę.
- Zayn! - krzyknęłam widząc mojego brata, lecz nie udało mi się zwrócić jego uwagi na mnie, przez tłum piszczących dziewczyn.
Przepychając się dalej zostałam zwyzywana oraz ponownie uderzona przez ich cudowne fanki, czujecie ten sarkazm. Po dwóch męczących minutach stanęłam w końcu przy mulacie, a następnie pociągnęłam go przez co rozwścieczyłam tylko directionerki. Wciekła wyjęłam szybkim ruchem telefon, a następnie wysłałam sms'a do Paula z informacjami gdzie się znajdujemy oraz z prośbą o pomoc. Nie minęło nawet półgodziny, a przyjechali ochroniarze chłopaków.
Leżąc wieczorem w hotelowym łóżku otrzymałam sms'a od Jake'a oraz Dava z prośbą wejścia na skype. Szczęśliwa szybkim ruchem włączyłam laptopa, a po kilku minutach logowałam się na skype'a. Nie minęło nawet dziesięć sekund, a na ekranie laptopa ukazała się prośba o połączenie od Jacoba. Z uśmiechem odebrałam i już po chwili zaczęliśmy rozmawiać.
- A tak w ogóle to gdzie jest Ronnie? - zapytała po krótkim przywitaniu.
Chłopcy popatrzyli na siebie nie pewnie przez co wystraszyłam się, a w moim umyśle zaczęły błąkać się czarne scenariusze.
- Jakby ci tu wyjaśnić, od ponad półtora miesiąca nie mamy ze sobą kontaktu, a dzisiaj usiadła jak gdyby nigdy nic z Danielem, Nathanem i Niną - odezwał się po krótkiej ciszy Roberts.
- Nie żeby coś, ale dziś na lekcji matmy przygadała Backerowej tak, że ta nie wiedziała co ma odpowiedzieć - dodał Jansen
- O mamuniu co się stało z naszą Ronnie? - mruknęłam.
- Nie wiem, ale jej nowi znajomi zmienili ją - szepnął ze smutkiem Jake.
********
Nowy! Mam nadzieję, że Wam się spodoba, na razie nie wiem kiedy dodam nowy rozdział, ale postaram się jak najszybciej. Mam prośbę do anonimów, moglibyście się podpisywać?
Dziękuję i do następnego!
Ronnie ! <3
sobota, 25 maja 2013
sobota, 18 maja 2013
Rozdział 14
Rozdział 14
Dwa miesiące późnij
Minęły dwa miesiące od urodzin Rose, a nasze kontakty się pogorszyły, obecnie dziewczyna jest ze swoim bratem i jego zespołem w Ameryce. Jake i Dave znaleźli dziewczyny, z którymi spędzają cały czas, a ja? Ja zaczęłam spędzać czas z nieodpowiednim towarzystwem, od miesiąca jestem członkiem gangu Didga. Jak to się stało? Przez przypadek uratowałam Dylan'a syna szefa gangu, przez co ten postanowił mnie chronić lecz ja postanowiłam dowidzieć się o co chodzi dokładnie z nim. Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że będę członkinią jednego z kilku gangów na terenie Londynu wyśmiałabym go.
- Van! - usłyszałam krzyk.
Powoli odwróciłam się, a tam ujrzałam Dylana, który niósł w rękach kotkę Diff.
- Tak kochanie? - spytałam się uprzejmie.
- Nie wiesz może gdzie się podział tatuś? Miał mi zrobić naleśniki - zapytał.
- Nie wiem, ale jak chcesz to mogę ci je zrobić - odpowiedziałam na co chłopiec się uśmiechnął.
- Super! - wykrzyknął, a następnie złapał mnie za rękę i ruszył w kierunku kuchni.
Wchodząc do pomieszczenia nikogo nie zastaliśmy z czego się bardzo cieszyłam, wyciągnęłam wszystkie produkty, które będą mi potrzebne do przyrządzenia jedzenia. Po dwudziestu minutach usmażyłam wielką górę naleśników. Wzięłam talerz z jedzeniem, po czym zaniosłam go do jadalni, a za mną podążał chłopiec z nutellą, bitą śmietaną oraz z pokrojonymi owocami. Kładąc naleśniki na stół odwróciłam się, aby iść po talerze i sztućce, ale przeszkodzili mi w tym domownicy, którzy wpadli z hukiem do pomieszczenia.
- Naleśniki - wykrzyknęli ciesząc się na jedzenie.
- Może najpierw pójdziecie umyć ręce co? - spytałam ich śmiejąc się.
- Candy musimy ? - spytał mnie Dylan.
- Oczywiście - odpowiedziałam z uśmiechem.
Grupa osób udała zawiedzionych i ruszyła do łazienki, a ja udałam się do kuchni po wcześniej przyszykowane talerze z sztućcami, wracając do jadalni natrafiłam na John'a.
- Dziękuję - powiedział kiedy się mijaliśmy.
- Nie ma za co - odpowiedziałam.
- Veronice wiesz, że jest za co - oznajmił zabierając ode mnie naczynia.
- Brid nie wracajmy już do tego, co było to było - powiedziałam, a następnie zaczęliśmy rozkładać naczynia.
Chwilę później do pokoju wpadła reszta, Alex wraz z Kevin'em i Andy'm w między czasie przynieśli szklanki oraz soki dla naszej piętnastoosobowej "rodzinki". Na talerz nałożyłam sobie dwa nie za duże naleśniki, które posmarowałam nutellą oraz bitą śmietaną, na to porozrzucałam jeszcze banany pokrojone w plasterki. Jedząc rozmawialiśmy na różne tematy zaczynając od mojej, Daniela, Nathana i Niny szkoły, a kończąc na wypadzie do klubu dzisiaj wieczorem, lecz John szybko wybił nam to z głowy.
- No, ale czemu? - zapytał się wkurwiony Kevin.
- Z tego co mi wiadomo to jutro idziecie do szkoły, a w ogóle musimy dzisiaj zająć się czymś poważniejszym - oznajmił głosem nie znoszonym sprzeciwu.
- Tato skończyłem, mógłbym pójść pooglądać bajki? - spytał się chłopczyk robiąc oczka ze shrek'a na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Pewnie - odpowiedział, a jego usta wykrzywiły się delikatnym uśmiechu.
- Dziękuję! - wykrzyknął szczęśliwy i pobiegł do salonu.
- Dobra mów o co chodzi stary - powiedział Patrick patrząc uważnie na Brid'a
- Wiem kto chciał zabić Lanbridge - burknął wściekły po czym uderzył w stół, a my zamilkliśmy.
Teraz wszystkie oczy spoglądały na twarz szefa naszego gangu, który zerwał się szybko na równe nogi, a następnie uderzył pięścią w ścianę raniąc sobie kostki.
- John spokojnie - spokojny głos Melanii wypełnił jadalnię, powoli wstała z krzesła, a po chwili podeszła do niego ostrożnie.
- Kto to ? Zabiję drania! - Krzyknął Luke również wstając.
- Gang Simon'a mówi Ci to coś - wysyczał mężczyzna.
Simon coś to imię mi mówi, czyżby chodziło mu o gang Rangina? Nasz gang oraz gang Simon'a jest najgorszym z całym Londynie, a nawet UK. My zajmujemy zachodnią część Londynu i obrzeża po tej stronie, a oni przeciwną wschodnią część.
- Stary żartujesz? - odezwał się Mark.
- A czy wyglądam jakbym żartował Nitom? - spytał wściekły podchodząc do niego.
- Nie - odparł Nit.
----------
Spodziewaliście się czegoś takiego? bo ja nie. haha
W zakładce bohaterowie pojawili się nowi tzw. cały gang Didga!
Komentujcie i do następnego !
Ronnie <3
Dwa miesiące późnij
Minęły dwa miesiące od urodzin Rose, a nasze kontakty się pogorszyły, obecnie dziewczyna jest ze swoim bratem i jego zespołem w Ameryce. Jake i Dave znaleźli dziewczyny, z którymi spędzają cały czas, a ja? Ja zaczęłam spędzać czas z nieodpowiednim towarzystwem, od miesiąca jestem członkiem gangu Didga. Jak to się stało? Przez przypadek uratowałam Dylan'a syna szefa gangu, przez co ten postanowił mnie chronić lecz ja postanowiłam dowidzieć się o co chodzi dokładnie z nim. Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że będę członkinią jednego z kilku gangów na terenie Londynu wyśmiałabym go.
- Van! - usłyszałam krzyk.
Powoli odwróciłam się, a tam ujrzałam Dylana, który niósł w rękach kotkę Diff.
- Tak kochanie? - spytałam się uprzejmie.
- Nie wiesz może gdzie się podział tatuś? Miał mi zrobić naleśniki - zapytał.
- Nie wiem, ale jak chcesz to mogę ci je zrobić - odpowiedziałam na co chłopiec się uśmiechnął.
- Super! - wykrzyknął, a następnie złapał mnie za rękę i ruszył w kierunku kuchni.
Wchodząc do pomieszczenia nikogo nie zastaliśmy z czego się bardzo cieszyłam, wyciągnęłam wszystkie produkty, które będą mi potrzebne do przyrządzenia jedzenia. Po dwudziestu minutach usmażyłam wielką górę naleśników. Wzięłam talerz z jedzeniem, po czym zaniosłam go do jadalni, a za mną podążał chłopiec z nutellą, bitą śmietaną oraz z pokrojonymi owocami. Kładąc naleśniki na stół odwróciłam się, aby iść po talerze i sztućce, ale przeszkodzili mi w tym domownicy, którzy wpadli z hukiem do pomieszczenia.
- Naleśniki - wykrzyknęli ciesząc się na jedzenie.
- Może najpierw pójdziecie umyć ręce co? - spytałam ich śmiejąc się.
- Candy musimy ? - spytał mnie Dylan.
- Oczywiście - odpowiedziałam z uśmiechem.
Grupa osób udała zawiedzionych i ruszyła do łazienki, a ja udałam się do kuchni po wcześniej przyszykowane talerze z sztućcami, wracając do jadalni natrafiłam na John'a.
- Dziękuję - powiedział kiedy się mijaliśmy.
- Nie ma za co - odpowiedziałam.
- Veronice wiesz, że jest za co - oznajmił zabierając ode mnie naczynia.
- Brid nie wracajmy już do tego, co było to było - powiedziałam, a następnie zaczęliśmy rozkładać naczynia.
Chwilę później do pokoju wpadła reszta, Alex wraz z Kevin'em i Andy'm w między czasie przynieśli szklanki oraz soki dla naszej piętnastoosobowej "rodzinki". Na talerz nałożyłam sobie dwa nie za duże naleśniki, które posmarowałam nutellą oraz bitą śmietaną, na to porozrzucałam jeszcze banany pokrojone w plasterki. Jedząc rozmawialiśmy na różne tematy zaczynając od mojej, Daniela, Nathana i Niny szkoły, a kończąc na wypadzie do klubu dzisiaj wieczorem, lecz John szybko wybił nam to z głowy.
- No, ale czemu? - zapytał się wkurwiony Kevin.
- Z tego co mi wiadomo to jutro idziecie do szkoły, a w ogóle musimy dzisiaj zająć się czymś poważniejszym - oznajmił głosem nie znoszonym sprzeciwu.
- Tato skończyłem, mógłbym pójść pooglądać bajki? - spytał się chłopczyk robiąc oczka ze shrek'a na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Pewnie - odpowiedział, a jego usta wykrzywiły się delikatnym uśmiechu.
- Dziękuję! - wykrzyknął szczęśliwy i pobiegł do salonu.
- Dobra mów o co chodzi stary - powiedział Patrick patrząc uważnie na Brid'a
- Wiem kto chciał zabić Lanbridge - burknął wściekły po czym uderzył w stół, a my zamilkliśmy.
Teraz wszystkie oczy spoglądały na twarz szefa naszego gangu, który zerwał się szybko na równe nogi, a następnie uderzył pięścią w ścianę raniąc sobie kostki.
- John spokojnie - spokojny głos Melanii wypełnił jadalnię, powoli wstała z krzesła, a po chwili podeszła do niego ostrożnie.
- Kto to ? Zabiję drania! - Krzyknął Luke również wstając.
- Gang Simon'a mówi Ci to coś - wysyczał mężczyzna.
Simon coś to imię mi mówi, czyżby chodziło mu o gang Rangina? Nasz gang oraz gang Simon'a jest najgorszym z całym Londynie, a nawet UK. My zajmujemy zachodnią część Londynu i obrzeża po tej stronie, a oni przeciwną wschodnią część.
- Stary żartujesz? - odezwał się Mark.
- A czy wyglądam jakbym żartował Nitom? - spytał wściekły podchodząc do niego.
- Nie - odparł Nit.
----------
Spodziewaliście się czegoś takiego? bo ja nie. haha
W zakładce bohaterowie pojawili się nowi tzw. cały gang Didga!
Komentujcie i do następnego !
Ronnie <3
sobota, 4 maja 2013
Rozdział 13
Rozdział 13
Ten sam wieczór
Będąc w klubie przywitaliśmy się z naszymi znajomymi, a następnie usiedliśmy do boksu, którego wynajęliśmy na ten wyjątkowy wieczór.
- Idę zamówić drinki jakie chcecie ? - oznajmił nam Louis po piętnastu minutach przebywania w klubie.
- Pójdę z tobą, Rose, Jake, Dave te co zawsze ? - spytałam się patrząc się w stronę moich przyjaciół.
- Pewnie - odpowiedziała za chłopców solenizantka.
- Czekaj, czekaj jak to te co zawsze ? - Zayn popatrzył na naszą czwórkę przymrużając oczy.
- Braciszku, myślisz że jak Was nie było to siedziałam całe dnie w domu? - spytała mu się dziewczyna.
- Miałem nadzieję, że tak, ale wątpię teraz w to - odparł mulat spoglądając na siostrę z ukosa.
- Niestety muszę Cię rozczarować, ale dobra do rzeczy jakie chcecie drinki ? - wtrąciłam im się do rozmowy.
- Louis będzie wiedzieć, ale dodatkowo poproszę jeszcze zwykłą wodę - oznajmił mi Liam uśmiechając się szeroko.
- Okey, dobra to my za chwilę wrócimy - powiedziałam i razem z szatynem ruszyliśmy do baru.
Droga nie zajęła nam długo, dużo osób już było pijanych cóż nie dziwię się sama nieraz w połowie imprezy byłam pijana i musiałam leżeć na kanapie na zapleczu. W połowie drogi zauważyłam, że Zoey ma dzisiaj zmianę.
- Barman! - krzyknął Lou, a ja zaczęłam się rozglądać po sali.
- Co podać ? - usłyszałam głos mojego znajomego.
- Hej Max! - uśmiechnęłam się po czym przytuliłam chłopaka przez czarny blat barowy.
- Ronnie co tam u ciebie, jest reszta ? - przywitał się ze mną po czym zaczął zadawać standardowe pytania na co przewróciłam oczami.
- A dobrze i są, przyszliśmy oblewać urodziny Rose - odpowiedziałam z uśmiechem, patrząc mu w oczy.
- Właśnie od całej ekipy mamy dla niej prezent oraz tort ten co ostatnio mi o nim mówiłaś - powiedział.
- Jaki tort ? - wtrącił nam się do rozmowy szatyn.
- Ostatnio poprosiłam Miley, żeby zrobiła tort na urodziny Rosie, ponieważ dziewczyna robi najlepsze torty i przyznam się szczerze, że lepszego nigdy nie jadłam - odpowiedziałam chłopakowi.
- Dziękuję Ronnie za komplement, to miłe co mówisz - usłyszałam, a po chwili przede mną stanęła uśmiechnięta dziewczyna.
- Nie ma sprawy, w ogóle mówię prawdę - powiedziałam przytulając ją na powitanie.
Coś około 22
- A teraz dla państwa mamy pewną niespodziankę - w głośnikach zabrzmiał głos Dj - obecnie na sali znajduje się solenizantka! Sto lat Rosie !!- wykrzyczał Zack.
- Specjalnie dla Rosemary jej przyjaciółka Veronica! - dopowiedział Jack.
- Happy birthday to you,
Happy birthday to you,
Happy birthday dear Rosie,
Happy birthday to you! - zaśpiewałam jak najlepiej umiałam.
W ręce cały czas trzymałam mikrofon, a moje oczy spoglądały na przyjaciółkę, która została przytulona przez zespół jej brata oraz naszych przyjaciół jak i pracowników klubu.
- Wszystkiego najlepszego Rosemary! Pomyśl życzenie, a dopiero potem zdmuchnij świeczki! - wykrzyczałam śmiejąc się, a dziewczyna poruszała ustami, które mówiły "Dziękuję".
Uśmiechając się zeszłam z stanowiska dj-a i ruszyłam w stronę moich znajomych, znajdując się przy nich popatrzyłam jak Rose zdmuchuje świeczki na jej ulubionym dość dużym czekoladowym torcie. Ogółem tort został przyozdobiony owocami, takimi jak truskawki, maliny czy też kiwi. Miley się spisała mruknęłam w myślach.
- Najlepszego ! - szepnęłam mojej przyjaciółce do ucha, kiedy przytulałam dziewczynę.
- Dziękuję za wszystko Ronnie - Rose wypowiedziała te słowa, a następnie pocałowała mnie w policzek odsuwając się trochę.
- Nie ma za co kochanie - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
******
Przepraszam, naprawdę przepraszam.
Rozdział krótki ponieważ nie miałam pomysłu na końcówkę.
Ogólnie to pisałam go chyba dwa tygodnie, ale za każdym razem jak się zabierałam za pisanie moja wena mnie opuszczała :(.
Zapraszam na mój blog, który już wcześniej reklamowałam http://never-say-never-but.blogspot.com/ .
Ronnie <3
Ten sam wieczór
Będąc w klubie przywitaliśmy się z naszymi znajomymi, a następnie usiedliśmy do boksu, którego wynajęliśmy na ten wyjątkowy wieczór.
- Idę zamówić drinki jakie chcecie ? - oznajmił nam Louis po piętnastu minutach przebywania w klubie.
- Pójdę z tobą, Rose, Jake, Dave te co zawsze ? - spytałam się patrząc się w stronę moich przyjaciół.
- Pewnie - odpowiedziała za chłopców solenizantka.
- Czekaj, czekaj jak to te co zawsze ? - Zayn popatrzył na naszą czwórkę przymrużając oczy.
- Braciszku, myślisz że jak Was nie było to siedziałam całe dnie w domu? - spytała mu się dziewczyna.
- Miałem nadzieję, że tak, ale wątpię teraz w to - odparł mulat spoglądając na siostrę z ukosa.
- Niestety muszę Cię rozczarować, ale dobra do rzeczy jakie chcecie drinki ? - wtrąciłam im się do rozmowy.
- Louis będzie wiedzieć, ale dodatkowo poproszę jeszcze zwykłą wodę - oznajmił mi Liam uśmiechając się szeroko.
- Okey, dobra to my za chwilę wrócimy - powiedziałam i razem z szatynem ruszyliśmy do baru.
Droga nie zajęła nam długo, dużo osób już było pijanych cóż nie dziwię się sama nieraz w połowie imprezy byłam pijana i musiałam leżeć na kanapie na zapleczu. W połowie drogi zauważyłam, że Zoey ma dzisiaj zmianę.
- Barman! - krzyknął Lou, a ja zaczęłam się rozglądać po sali.
- Co podać ? - usłyszałam głos mojego znajomego.
- Hej Max! - uśmiechnęłam się po czym przytuliłam chłopaka przez czarny blat barowy.
- Ronnie co tam u ciebie, jest reszta ? - przywitał się ze mną po czym zaczął zadawać standardowe pytania na co przewróciłam oczami.
- A dobrze i są, przyszliśmy oblewać urodziny Rose - odpowiedziałam z uśmiechem, patrząc mu w oczy.
- Właśnie od całej ekipy mamy dla niej prezent oraz tort ten co ostatnio mi o nim mówiłaś - powiedział.
- Jaki tort ? - wtrącił nam się do rozmowy szatyn.
- Ostatnio poprosiłam Miley, żeby zrobiła tort na urodziny Rosie, ponieważ dziewczyna robi najlepsze torty i przyznam się szczerze, że lepszego nigdy nie jadłam - odpowiedziałam chłopakowi.
- Dziękuję Ronnie za komplement, to miłe co mówisz - usłyszałam, a po chwili przede mną stanęła uśmiechnięta dziewczyna.
- Nie ma sprawy, w ogóle mówię prawdę - powiedziałam przytulając ją na powitanie.
Coś około 22
- A teraz dla państwa mamy pewną niespodziankę - w głośnikach zabrzmiał głos Dj - obecnie na sali znajduje się solenizantka! Sto lat Rosie !!- wykrzyczał Zack.
- Specjalnie dla Rosemary jej przyjaciółka Veronica! - dopowiedział Jack.
- Happy birthday to you,
Happy birthday to you,
Happy birthday dear Rosie,
Happy birthday to you! - zaśpiewałam jak najlepiej umiałam.
W ręce cały czas trzymałam mikrofon, a moje oczy spoglądały na przyjaciółkę, która została przytulona przez zespół jej brata oraz naszych przyjaciół jak i pracowników klubu.
- Wszystkiego najlepszego Rosemary! Pomyśl życzenie, a dopiero potem zdmuchnij świeczki! - wykrzyczałam śmiejąc się, a dziewczyna poruszała ustami, które mówiły "Dziękuję".
Uśmiechając się zeszłam z stanowiska dj-a i ruszyłam w stronę moich znajomych, znajdując się przy nich popatrzyłam jak Rose zdmuchuje świeczki na jej ulubionym dość dużym czekoladowym torcie. Ogółem tort został przyozdobiony owocami, takimi jak truskawki, maliny czy też kiwi. Miley się spisała mruknęłam w myślach.
- Najlepszego ! - szepnęłam mojej przyjaciółce do ucha, kiedy przytulałam dziewczynę.
- Dziękuję za wszystko Ronnie - Rose wypowiedziała te słowa, a następnie pocałowała mnie w policzek odsuwając się trochę.
- Nie ma za co kochanie - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
******
Przepraszam, naprawdę przepraszam.
Rozdział krótki ponieważ nie miałam pomysłu na końcówkę.
Ogólnie to pisałam go chyba dwa tygodnie, ale za każdym razem jak się zabierałam za pisanie moja wena mnie opuszczała :(.
Zapraszam na mój blog, który już wcześniej reklamowałam http://never-say-never-but.blogspot.com/ .
Ronnie <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)