Rozdział 13
Ten sam wieczór
Będąc w klubie przywitaliśmy się z naszymi znajomymi, a następnie usiedliśmy do boksu, którego wynajęliśmy na ten wyjątkowy wieczór.
- Idę zamówić drinki jakie chcecie ? - oznajmił nam Louis po piętnastu minutach przebywania w klubie.
- Pójdę z tobą, Rose, Jake, Dave te co zawsze ? - spytałam się patrząc się w stronę moich przyjaciół.
- Pewnie - odpowiedziała za chłopców solenizantka.
- Czekaj, czekaj jak to te co zawsze ? - Zayn popatrzył na naszą czwórkę przymrużając oczy.
- Braciszku, myślisz że jak Was nie było to siedziałam całe dnie w domu? - spytała mu się dziewczyna.
- Miałem nadzieję, że tak, ale wątpię teraz w to - odparł mulat spoglądając na siostrę z ukosa.
- Niestety muszę Cię rozczarować, ale dobra do rzeczy jakie chcecie drinki ? - wtrąciłam im się do rozmowy.
- Louis będzie wiedzieć, ale dodatkowo poproszę jeszcze zwykłą wodę - oznajmił mi Liam uśmiechając się szeroko.
- Okey, dobra to my za chwilę wrócimy - powiedziałam i razem z szatynem ruszyliśmy do baru.
Droga nie zajęła nam długo, dużo osób już było pijanych cóż nie dziwię się sama nieraz w połowie imprezy byłam pijana i musiałam leżeć na kanapie na zapleczu. W połowie drogi zauważyłam, że Zoey ma dzisiaj zmianę.
- Barman! - krzyknął Lou, a ja zaczęłam się rozglądać po sali.
- Co podać ? - usłyszałam głos mojego znajomego.
- Hej Max! - uśmiechnęłam się po czym przytuliłam chłopaka przez czarny blat barowy.
- Ronnie co tam u ciebie, jest reszta ? - przywitał się ze mną po czym zaczął zadawać standardowe pytania na co przewróciłam oczami.
- A dobrze i są, przyszliśmy oblewać urodziny Rose - odpowiedziałam z uśmiechem, patrząc mu w oczy.
- Właśnie od całej ekipy mamy dla niej prezent oraz tort ten co ostatnio mi o nim mówiłaś - powiedział.
- Jaki tort ? - wtrącił nam się do rozmowy szatyn.
- Ostatnio poprosiłam Miley, żeby zrobiła tort na urodziny Rosie, ponieważ dziewczyna robi najlepsze torty i przyznam się szczerze, że lepszego nigdy nie jadłam - odpowiedziałam chłopakowi.
- Dziękuję Ronnie za komplement, to miłe co mówisz - usłyszałam, a po chwili przede mną stanęła uśmiechnięta dziewczyna.
- Nie ma sprawy, w ogóle mówię prawdę - powiedziałam przytulając ją na powitanie.
Coś około 22
- A teraz dla państwa mamy pewną niespodziankę - w głośnikach zabrzmiał głos Dj - obecnie na sali znajduje się solenizantka! Sto lat Rosie !!- wykrzyczał Zack.
- Specjalnie dla Rosemary jej przyjaciółka Veronica! - dopowiedział Jack.
- Happy birthday to you,
Happy birthday to you,
Happy birthday dear Rosie,
Happy birthday to you! - zaśpiewałam jak najlepiej umiałam.
W ręce cały czas trzymałam mikrofon, a moje oczy spoglądały na przyjaciółkę, która została przytulona przez zespół jej brata oraz naszych przyjaciół jak i pracowników klubu.
- Wszystkiego najlepszego Rosemary! Pomyśl życzenie, a dopiero potem zdmuchnij świeczki! - wykrzyczałam śmiejąc się, a dziewczyna poruszała ustami, które mówiły "Dziękuję".
Uśmiechając się zeszłam z stanowiska dj-a i ruszyłam w stronę moich znajomych, znajdując się przy nich popatrzyłam jak Rose zdmuchuje świeczki na jej ulubionym dość dużym czekoladowym torcie. Ogółem tort został przyozdobiony owocami, takimi jak truskawki, maliny czy też kiwi. Miley się spisała mruknęłam w myślach.
- Najlepszego ! - szepnęłam mojej przyjaciółce do ucha, kiedy przytulałam dziewczynę.
- Dziękuję za wszystko Ronnie - Rose wypowiedziała te słowa, a następnie pocałowała mnie w policzek odsuwając się trochę.
- Nie ma za co kochanie - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
******
Przepraszam, naprawdę przepraszam.
Rozdział krótki ponieważ nie miałam pomysłu na końcówkę.
Ogólnie to pisałam go chyba dwa tygodnie, ale za każdym razem jak się zabierałam za pisanie moja wena mnie opuszczała :(.
Zapraszam na mój blog, który już wcześniej reklamowałam http://never-say-never-but.blogspot.com/ .
Ronnie <3
Cudny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny :*
OdpowiedzUsuń