Rozdział 1
17-nastolatka niby
nic nie wiedząca o życiu, z pozoru może się taka wydaje, ale na prawdę tak
nie jest. Skąd mogę to wiedzieć ? Po
porostu mówię o sobie albo o mojej siostrze bliźniaczce ? Jesteśmy jedną osobą w
dwóch ciałach, każdy kto nas spotkał mówił nam, że jesteśmy identyczne. Trochę w
tym prawdy, pewnie zapytacie czemu tylko trochę, proste z wyglądu byłyśmy takie
same, nasz naturalny kolor włosów to brązowy lecz moja siostra od jakiegoś
czasu farbuje włosy na blond, nasze oczy mają odcień niebieskiego. Nasze
zachowanie w stosunku do innych ludzi jest inne ona jest bardziej wygadana, ja
natomiast bardziej bezpośrednia. W naszej starej szkole nikt nas nie
rozróżniał czemu w starej ? Ponieważ od tygodnia już do niej nie chodzimy
razem z naszym starszym o dwa lata bratem udajemy się do Anglii. Tylko po to by
zakończyć to wszystko, by zapomnieć o śmierci rodziców, która miała miejsce rok
temu. Z racji tego, że nasz brat dopiero zakończył szkołę mógł się gdzieś z
nami ruszyć. Chcemy stąd uciec, bo tutaj
jest najwięcej rzeczy, które przypominają nam rodziców. Dwójkę zakochanych w
sobie 40-latków, którzy zginęli jadąc do domu z zakupów.
23 marzec godzina 17;48 koś puka do drzwi, biegnę szybko, otwieram i
widzę dwójkę mężczyzn ubranych w strój policjantów.
- W czym mogę pomóc? - spytałam się lekko drżącym głosem. Widok
mundurowych nie zwiastował nic dobrego.
- Czy to mieszkanie państwa Noris ? - spytał się podsiwiały mężczyzna.
- Tak - odparłam jąkając się.
- Niestety muszę powiadomić Cię, że twoi rodzice Aleksandra oraz
David Noris nie żyją, zginęli w wypadku samochodowym.
- Co, ale jak ... jak to ? - spytałam się z łzami które spływały mi
po jasnych policzkach przy okazji rozmazując mój tusz do rzęs.
- Przykro nam - oparli i po chwili wytłumaczyli co się dokładnie
stało, a następnie odeszli daleko.
Ten dzień pamiętam
jakby był wczoraj długo musieliśmy się pozbierać. Na szczęście udało się nam to
niedawno i dzięki temu już jutro wylatujemy do Londynu. Szkoły pozałatwiał nam
już Lukas, mieszkanie kupiliśmy za pieniądze po rodzicach, które miały nam
ułatwić kiedyś życie.
Na kontach bankowych mamy dużo pieniędzy dzięki czemu będzie nam się
dobrze żyło.
Od kilku godzin
jesteśmy w niedużej willi w Anglii, z racji tego, że mieszkamy w trójkę nie
potrzebujemy zbytnio dużego mieszkania. Nasz dom jest jedno piętrowy, na
parterze jest salon, kuchnia, dwie sypialnie dla gości oraz łazienka. Natomiast
na piętrze znajdują się cztery sypialnie, w każdym pokoju znajduje się też
łazienka oraz garderoba. Nasz brat kupił ten dom ze względu na odkryty basen, który znajduje się w ogródku na tyłach
domu. Ogródek jest podzielny na dwie części w jednej części jest wcześniej
wspomniany basen oraz hamak i kilka leżaków, a w drugiej znajdują się kwiaty
oraz miejsce na grilla. Nasz dom posiada również taras przez który wchodzi się
szklanymi rozsuwanymi drzwiami do salonu. Mój pokój był na samym końcu piętra, w środku po prawej stronie od drzwi jest biurko z meblościanką, natomiast po lewej znajdują się dwie pary drzwi, jedne do łazienki, a za drugimi jest garderoba. Na przeciwko drzwi wejściowych do pokoju znajduje się łóżko, po lewej stronie mebla jest okno z parapetem na którym można siadać, zaś po lewej stronie łóżka stoi stolik nocny.Na samym środku pokoju leży miękki beżowy dywan, ogólnie mój pokój jest cały w odcieniach beżowego oraz brązowego.
- Lukas pojedziesz może do sklepu, bo nie
ma nic do jedzenia ? - spytała się w pewnym momencie moja siostra, która miała
zamiar zrobić nam coś do jedzenia.
- Pojadę tylko napisz mi co mam kupić
dobra ? - odpowiedział jej chłopak.
- Ok - odpowiedziała i zaczęła pisać na
kartce listę produktów, których potrzebuje.
- Lukas mogę pojechać z Tobą - spytałam
się patrząc na niego.
- Pewnie Ronnie - powiedział chłopak
uśmiechając się do mnie.
- Luk masz tutaj listę jak będziecie coś
jeszcze potrzebować to kupcie dobra? - uśmiechnęła się do Nas Victoria i podała
kartkę Naszemu bratu.
- Dobra, choć Veronika - powiedział Lukas
i wyszliśmy z domu, a potem wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do
najbliższego marketu.
W sklepie szukaliśmy różnych produktów,
których potrzebowała Tori oraz sami pokupowaliśmy produkty, które chcieliśmy.
Po pół godzinym wybieraniu rzeczy udaliśmy się do kasy w celu zapłacenia za
zakupy. Nie minęło nawet 10 minut, a nasze zakupy zostały skasowane i
zapakowane. Wychodząc ze sklepu wpadłam na dwie dziewczyny.
- Uważaj jak łazisz - odezwała się jedna
z nieznajomych.
- Przepraszam - szepnęłam i zaczęłam iść
za Lukas'em.
- To przepraszam to se w dupe wsadź -
odparła i weszła razem z kumpelą do sklepu.
Zdziwiona podeszłam
do samochodu przy którym stał już mój brat. Włożyliśmy zakupy i wsiedliśmy do
Audi A4, następnie udaliśmy się do domu. Będąc w samochodzie zastanawiałam się
czy większość ludzi tutaj jest nie miła czy tylko ta dziewczyna. Zapewne tego
się nie dowiem, a chciałabym, w końcu nie można wiedzieć wszystkiego.
- Veronica żyjesz ? - poczułam jak ktoś
mnie trąca.
- Tak, przepraszam zamyśliłam się, co
mówiłeś ? - spytałam się Lukasa, który okazał się tym ktosiem.
- Nic nie szkodzi, mówiłem tylko że już
jesteśmy - odparł z uśmiechem.
Skinęłam głową i
uśmiechnęłam się blado wychodząc z samochodu, następnie wyciągnęłam kilka
siatek z zakupami z otwartego bagażnika.
Następnie udałam się do drzwi naszego domu i weszłam, chwilę później z
pomocą siostry oraz brata wypakowaliśmy zakupy.
- Lukas byłeś zapisać Nas do tutejszego
liceum ? - spytała się w pewnym momencie moja siostra.
- Jeszcze nie, ale jutro pojadę muszę
tylko wiedzieć na jaki kierunek chcecie się wybrać, a potem Was zapiszę dobrze
?
- Mnie zapisz na profil plastyczny, a ty
Veronica na jaki chcesz iść ? - zwróciła się do mnie Vici.
- Muzyczno-taneczny - odparłam krótko,
pożegnałam się i ruszyłam do siebie do pokoju.
Z
pod poduszki wyjęłam mój niebieski zeszyt, który odgrywa rolę pamiętnika.
Drogi pamiętniku!
Wiem, że
dawno nie pisałam, ale nie miałam czasu ponieważ dzisiaj przeprowadziliśmy się
do Londynu, nie wiem czy sobie poradzę tutaj. Bardzo tęsknię za rodzicami, co
noc śni mi się jak przychodzą do Nas do Naszego już byłego domu policjanci. Nic
nie mówiłam rodzeństwu, ponieważ stwierdziłam, że nie będę im zawracać głowy
moimi sprawami już i tak mają bardzo dużo spraw na głowie, więc po co dokładać
im kolejne?
Ronnie.
Schowałam pamiętnik pod poduszkę, podniosłam
się i ruszyłam do garderoby i wyjęłam z niej moją piżamę, następnie udałam się
do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i po chwili kładłam się spać w moim
nowy łóżku, pokoju, domu i kraju. Spojrzałam jeszcze na telefon, a po chwili
oddałam się objęciom morfeusza.
Następnego dnia obudził mnie śpiew ptaków, z
racji tego, że jest lipiec postanowiłam trochę poleniuchować więc nie wstawałam
z łóżka tylko dalej leżałam. Niestety po jakimś czasie poczułam jak robię się
głodna, z smutną miną wstałam z łóżka, na bose stopy założyłam moje włochate laczki
i po chwili zeszłam na dół, w całym domu było strasznie cicho, zdziwiona udałam
się do kuchni lecz tam nikogo nie zauważyłam. Zaskoczona oraz zasmucona
postanowiłam przygotować sobie 3 kanapki oraz ciepłą herbatę. Z przygotowanym
już posiłkiem udałam się do salonu, włączyłam tam telewizor i przełączyłam na
kanał muzyczny, kilka sekund później w pomieszczeniu słychać było nuty piosenki
Demi Lovato - Skyscraper, cicho podśpiewując zajadałam się przygotowanym przeze
mnie posiłkiem.
-*-*-*-*-*-*-*-*-*-
Heeeeeej : *
Mam nadzieję, że Wam się podoba pierwszy rozdział :)
Jeśli chcecie być informowani o kolejnym rozdziale zostawcie swoje tt, nr gg lub adresy blogów.
Komentujcie jeśli możecie :)
Ronnie <3
Boski ; ))
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♥