Rozdział 2
Minął tydzień od naszej przeprowadzki, nadal
nie zadowolona z tego, że nie odwiedzę w najbliższym czasie grobu moich
rodziców, usiadłam na krześle w kuchni.
- Idziemy dziś na imprezę – poinformowała
mnie nagle siostra wchodząc razem z Lukasem do pomieszczenia.
- Nigdzie nie idę – mruknęłam zdenerwowana.
- Idziesz czy chcesz czy nie, w końcu
musisz wyjść z domu –odparł chłopak.
- Nie pójdę nawet o tym nie myślcie, już
zapomnieliście, że rodzice nie żyją ! – krzyknęłam.
- Pamiętamy, ale nie możemy ciągle żyć
przeszłością – powiedziała moja siostra.
- Pójdę pod jednym warunkiem. To jest
pierwszy i ostatni raz jak z wami pójdę – oznajmiłam zła i ruszyłam do swojego
pokoju.
Nie wiedząc co się dzieje z moim rodzeństwem
rzuciłam się na moje nie pościelone jeszcze łóżko.
Do mojej głowy wpadł pomysł by się im w
końcu sprzeciwić, lecz po chwili stwierdziłam, że to bezsensu. Nadal wkurzona
wstałam z łóżka by po chwili wyjść z pokoju, a następnie z domu. W oddali nadal
słyszałam głosy mojego rodzeństwa, nie przejmując się nimi skierowałam się do parku.
Zdenerwowana chodziłam różnymi alejkami, aż w końcu wpadłam na kogoś i po
chwili leżałam na ziemi.
- Uważaj jak chodzisz – mruknęłam
wkurzona.
- Sama uważaj – odezwała się dziewczyna.
Wkurzona spojrzałam na nią i zauważyłam, że
czarnowłosa dziewczyna również patrzy się na mnie.
- Ślepa jesteś czy co ? – spytała się
brunetka wstając.
- Nie, ale ty to pewnie tak –
odpyskowałam jej podnosząc się z brudnej ziemi.
- Pyskata – szepnęła – Jestem Rosemary
Malik, ale wolę jak mówią na mnie Rose.
- Veronica Noris dla przyjaciół Ronnie –
przedstawiłam się.
Dziewczyna przytuliła mnie zapewne na nowy
początek znajomości, z uśmiechem sama objęłam Rosie. Chwilę później oderwałyśmy
się od siebie i usiadłyśmy na pobliskiej ławce. Opowiadając o sobie znalazłyśmy
mnóstwo tematów, w których mogłyśmy dyskutować.
- Długo już tutaj mieszkasz ? – spytała
się w pewnym momencie dziewczyna.
- Zaledwie tydzień – mruknęłam
spuszczając wzrok.
- Coś się stało, bo wiesz wyglądasz
jakbyś się czymś przejmowała.
- Moje rodzeństwo chce iść na imprezę,
ale ja nie chcę, wiem trochę dziwne, tylko że nie chcę zostać sama jak oni będą
się bawić.
- Nie martw się, jak chcesz to mogę tam
wpaść i nie będziesz musiała sama siedzieć – zaproponowała wyciągając z kieszeni
paczkę fajek.
- No pewnie, że chcę – powiedziałam z
uśmiechem.
- Palisz ? – spytała się dziewczyna
podstawiając mi paczkę papierosów.
- Nie, ale mogę spróbować – mruknęłam
zabierając jednego by po chwili wsadzić go do buzi i odpalić zapalniczką Rosie.
Po
spaleniu szluga ruszyłyśmy w stronę sklepu, ponieważ dziewczyna musiała iść
kupić różne produkty spożywcze. Po 15 minutach dotarłyśmy pod asdę, chwilę
później weszłyśmy do sklepu po czym wzięłyśmy dwa wózki i chodziłyśmy po cały
pomieszczeniu wrzucając różne produkty. W pewnym momencie usłyszałyśmy mnóstwo
krzyczących dziewczyn, nieco wkurzone ruszyłyśmy do kasy, by po chwili wyjść z
skasowanymi i zapakowanymi w siatki produkty. Rozmawiając przez drogę doszłyśmy
pod dom mojej nowej znajomej, podając sobie nawzajem numery pożegnałyśmy się uściskiem,
a następnie rozstałyśmy się z uśmiechem na ustach. W drodze powrotnej do mojego
domu słuchałam przez słuchawki piosenek z mojego telefonu, niecałe 20 minut
później znalazłam się pod domem, przypominając sobie rozmowę z moim rodzeństwem
lekko się skrzywiłam. Weszłam do willi, ściągnęłam buty rzucając je w korytarz
skierowałam się do kuchni, tam nie zastając nikogo położyłam na stół zakupy.
Chowając je usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach.
-
Za 3 godziny jedziemy do klubu – powiedziała Victorie wchodząc do kuchni.
- Yhym – mruknęłam wkładając ostatni
produkt jakim był sok o smaku jabłka z kiwi do lodówki.
- Jakby co jestem w salonie – oznajmiła
siostra wychodząc z pomieszczenia.
- Gdyby mnie to obchodziło – szepnęłam,
tak żeby dziewczyna nie usłyszała.
Po skończeniu wkładania zakupionych rzeczy wyjęłam z lodówki dwie marchewki. Obrałam je ze skórki,
a następnie ruszyłam w stronę pokoju przegryzając pomarańczowe warzywo.
- Dostałem pracę ! – usłyszałam
wbiegającego Lukas’a do domu.
- Ciekawe jako kto – mruknęłam.
- A jako model – odparł z uśmiechem.
- Gratulację – krzyknęła moja siostra
przytulając chłopaka.
- Dzięki, a ty się nie cieszysz ? –
spytał się mnie Luk.
- Tsaa, gratki – rzuciłam od niechcenia
i wyszłam z salonu.
- A tej co jest – usłyszałam.
- Nie wiem – mruknęła moja siostra.
Dalej już nie słyszałam rozmowy ponieważ
oddaliłam się na wystarczającą odległość. Weszłam do pokoju, a tam potykając
się o dywan upadłam na łóżko, które zamortyzowało upadek.
-*-*-*-*-*-*-*-
Już drugi rozdział szybko mi idzie : )
komentujcie jeśli możecie.
Ronnie <3
Boski ;D
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że taki krótki ; ))
Aaa :D Super się zaczyna :D Mam nadzieję, że będziesz często dodawać nn ^^
OdpowiedzUsuńFajny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na NEXT ;*
M.
hmm super się zaczyna, Lepa oby tak dalej : *
OdpowiedzUsuń