środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 2


Rozdział 2

Minął tydzień od naszej przeprowadzki, nadal nie zadowolona z tego, że nie odwiedzę w najbliższym czasie grobu moich rodziców, usiadłam na krześle w kuchni.
- Idziemy dziś na imprezę – poinformowała mnie nagle siostra wchodząc razem z Lukasem do pomieszczenia.
- Nigdzie nie idę – mruknęłam zdenerwowana.
- Idziesz czy chcesz czy nie, w końcu musisz wyjść z domu –odparł chłopak.
- Nie pójdę nawet o tym nie myślcie, już zapomnieliście, że rodzice nie żyją ! – krzyknęłam.
- Pamiętamy, ale nie możemy ciągle żyć przeszłością – powiedziała moja siostra.
- Pójdę pod jednym warunkiem. To jest pierwszy i ostatni raz jak z wami pójdę – oznajmiłam zła i ruszyłam do swojego pokoju.
 Nie wiedząc co się dzieje z moim rodzeństwem rzuciłam się na moje nie pościelone jeszcze łóżko.
Do mojej głowy wpadł pomysł by się im w końcu sprzeciwić, lecz po chwili stwierdziłam, że to bezsensu. Nadal wkurzona wstałam z łóżka by po chwili wyjść z pokoju, a następnie z domu. W oddali nadal słyszałam głosy mojego rodzeństwa, nie przejmując się nimi skierowałam się do parku. Zdenerwowana chodziłam różnymi alejkami, aż w końcu wpadłam na kogoś i po chwili leżałam na ziemi.
- Uważaj jak chodzisz – mruknęłam wkurzona.
- Sama uważaj – odezwała się dziewczyna.
 Wkurzona spojrzałam na nią i zauważyłam, że czarnowłosa dziewczyna również patrzy się na mnie.
- Ślepa jesteś czy co ? – spytała się brunetka wstając.
- Nie, ale ty to pewnie tak – odpyskowałam jej podnosząc się z brudnej ziemi.
- Pyskata – szepnęła – Jestem Rosemary Malik, ale wolę jak mówią na mnie Rose.
- Veronica Noris dla przyjaciół Ronnie – przedstawiłam się.

 Dziewczyna przytuliła mnie zapewne na nowy początek znajomości, z uśmiechem sama objęłam Rosie. Chwilę później oderwałyśmy się od siebie i usiadłyśmy na pobliskiej ławce. Opowiadając o sobie znalazłyśmy mnóstwo tematów, w których mogłyśmy dyskutować.

- Długo już tutaj mieszkasz ? – spytała się w pewnym momencie dziewczyna.
- Zaledwie tydzień – mruknęłam spuszczając wzrok.
- Coś się stało, bo wiesz wyglądasz jakbyś się czymś przejmowała.
- Moje rodzeństwo chce iść na imprezę, ale ja nie chcę, wiem trochę dziwne, tylko że nie chcę zostać sama jak oni będą się bawić.
- Nie martw się, jak chcesz to mogę tam wpaść i nie będziesz musiała sama siedzieć – zaproponowała wyciągając z kieszeni paczkę fajek.
- No pewnie, że chcę – powiedziałam z uśmiechem.
- Palisz ? – spytała się dziewczyna podstawiając mi paczkę papierosów.
- Nie, ale mogę spróbować – mruknęłam zabierając jednego by po chwili wsadzić go do buzi i odpalić zapalniczką Rosie.
 Po spaleniu szluga ruszyłyśmy w stronę sklepu, ponieważ dziewczyna musiała iść kupić różne produkty spożywcze. Po 15 minutach dotarłyśmy pod asdę, chwilę później weszłyśmy do sklepu po czym wzięłyśmy dwa wózki i chodziłyśmy po cały pomieszczeniu wrzucając różne produkty. W pewnym momencie usłyszałyśmy mnóstwo krzyczących dziewczyn, nieco wkurzone ruszyłyśmy do kasy, by po chwili wyjść z skasowanymi i zapakowanymi w siatki produkty. Rozmawiając przez drogę doszłyśmy pod dom mojej nowej znajomej, podając sobie nawzajem numery pożegnałyśmy się uściskiem, a następnie rozstałyśmy się z uśmiechem na ustach. W drodze powrotnej do mojego domu słuchałam przez słuchawki piosenek z mojego telefonu, niecałe 20 minut później znalazłam się pod domem, przypominając sobie rozmowę z moim rodzeństwem lekko się skrzywiłam. Weszłam do willi, ściągnęłam buty rzucając je w korytarz skierowałam się do kuchni, tam nie zastając nikogo położyłam na stół zakupy. Chowając je usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach.
 - Za 3 godziny jedziemy do klubu – powiedziała Victorie wchodząc do kuchni.
- Yhym – mruknęłam wkładając ostatni produkt jakim był sok o smaku jabłka z kiwi do lodówki.
- Jakby co jestem w salonie – oznajmiła siostra wychodząc z pomieszczenia.
- Gdyby mnie to obchodziło – szepnęłam, tak żeby dziewczyna nie usłyszała.
  Po skończeniu wkładania zakupionych rzeczy wyjęłam z lodówki dwie marchewki. Obrałam je ze skórki, a następnie ruszyłam w stronę pokoju przegryzając pomarańczowe warzywo.
- Dostałem pracę ! – usłyszałam wbiegającego Lukas’a do domu.
- Ciekawe jako kto – mruknęłam.
- A jako model – odparł z uśmiechem.
- Gratulację – krzyknęła moja siostra przytulając chłopaka.
- Dzięki, a ty się nie cieszysz ? – spytał się mnie Luk.
- Tsaa, gratki – rzuciłam od niechcenia i wyszłam z salonu.
- A tej co jest – usłyszałam.
- Nie wiem – mruknęła moja siostra.
Dalej już nie słyszałam rozmowy ponieważ oddaliłam się na wystarczającą odległość. Weszłam do pokoju, a tam potykając się o dywan upadłam na łóżko, które zamortyzowało upadek.



-*-*-*-*-*-*-*-
Już drugi rozdział szybko mi idzie : )
komentujcie jeśli możecie.
Ronnie <3

4 komentarze:

  1. Boski ;D
    Szkoda tylko, że taki krótki ; ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa :D Super się zaczyna :D Mam nadzieję, że będziesz często dodawać nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny :)
    Czekam na NEXT ;*

    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm super się zaczyna, Lepa oby tak dalej : *

    OdpowiedzUsuń